Jeśli ktoś w Polsce nie podziwiał dotąd Janusza Palikota (wątpliwe), to na pewno teraz już się to zmieniło. Nie ma co ukrywać – mężczyzna, który tak po prostu wyjmuje z portfela 110 tysięcy euro, po prostu musi imponować.

Reklama

Zwykły polski mężczyzna takiej forsy nawet myślą nie ogarnie; normalna polska kobieta próżno marzy o mężczyźnie, który by taką forsę był zdolny uciułać na koncie – aJanusz Palikot sięga do kieszeni i wyjmuje 110 tysięcy; i jeszcze chce je dać Lechowi Wałęsie. Nic dziwnego, że to publicznie rozgłasza, że informuje o tym całą Polskę. 110 tysięcy euro to jest przecież naprawdę duża kasa, o której należy mówić, jak najwięcej i jak najgłośniej; duża kasa i duża klasa.

>>> Michał Majewski: Magik Palikota i publiczna kasa

Ale przecież nie pierwszy raz Palikot opowiada wszystkim, którzy chcą słuchać, o swoich pieniądzach. Słusznie, jest o czym opowiadać – w końcu niecodziennie zdarza nam się widzieć milionera. Dzięki Palikotowi możemy go zobaczyć przynajmniej w telewizji. Nie tak dawno na przykład informował opinię publiczną, że przelał 5 tysięcy na konto Michała Kamińskiego. Byliśmy pod wrażeniem – okrągłe 5 tysięcy! Przeciętny Polak przez 2 miesiące tyle nie zarobi – a Palikot ot tak, wpłaca na czyjeś konto. Nic dziwnego, że mówił o tym politykom, informował media i w ogóle intensywnie nagłaśniał sprawę. Gdybyśmy mieli 5 tysięcy do wpłacenia, też byśmy nagłaśniali, bo jest co.

>>> Miecznicka: Monika Jaruzelska znów ma lepiej niż dzieci Wałęsy

Ale co tam 5 tysięcy. Palikot nie ukrywa, że nie raz zapraszał śmietankę polskich polityków do drogich, elitarnych restauracji. I, oczywiście, za wszystkich płacił. Sam płacił, z własnego portfela – bo miał, bo było go stać. I co się dziwić, że tego nie ukrywał? Być tak bogatym, żeby zapraszać kolegów do restauracji – o, to jest naprawdę wielka sprawa, która nam wszystkim niezwykle imponuje.
Ale co tam restauracje dla kolegów z Platformy; Palikota stać na znacznie więcej, stać go mieszkanie Ziobry. Ziobro miał kłopoty finansowe? Palikot takich kłopotów nie ma. Otwiera portfel i wyciąga forsę na mieszkanie, tak, jak stoi. Nic dziwnego, że o tym rozpowiada naokoło, że podkreśla tę swoją przewagę finansową. Na kilometr znać filozofa i arystokratę ducha.
Zresztą, kupić mieszkanie to dla Palikota jak splunąć. Co tam mieszkanie – jego stać go, by przewieźć prezydenta własnym, prywatnym samolotem. I to samolotem z wypełnionym barkiem. O tak, gdybyśmy mieli samolot, też byśmy nie pozwolili, by o tym nie wiedziano, prywatny samolot to jest coś, o czym informować naprawdę warto!

Reklama

I nawet oskarżenia o nielegalne finansowanie kampanii (oczywiście, nieprawdziwe) świadczą przecież głównie o jego bogactwie. Te ciężkie tysiące wpłacane przez studentów to przecież on, Palikot, im dawał, z własnej, wypchanej kieszeni. Dawał, bo miał; bo jest – czy to może nie imponować? – naprawdę bardzo bogaty.
O piwnicy z winami oraz o ich cenach – też koniecznie trzeba mówić, to jest dowód prawdziwej klasy, naprawdę rzadko na świecie spotykanej. Że się daje na dzieci najwyższe alimenty w Polsce, to także dobrze podkreślać. 10 tysięcy! Kto to słyszał płacić na dzieci niemal tyle, co na dwie czy trzy kolacje z kolegami z partii.
Trzeba też opowiadać, że się samemu płaci za partyjne reklamówki. W ogóle generalna zasada: zawsze publicznie informować, kiedy się za coś płaci – to jest dowód prawdziwej klasy, na pewno rodem z Francji.
_____________________________________________________
MAGDALENA MIECZNICKA O POLITYCZNYCH CELEBRYTACH:

gt;gt;gt; Monika Jaruzelska znów ma lepiej niż dzieci Wałęsy
gt;gt;gt; Z Olejniczaka zrobiła się niezła dżaga
gt;gt;gt; Utracona cześć Isabel Marcinkiewicz