"Bardzo wysoki był poziom, to była bardzo potrzebna debata, szkoda, że podobnych jest mało" - powiedział wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO). Jego zdaniem nie ma wątpliwości, że jej zwycięzcą był szef resortu finansów, a jego adwersarz był w wielu momentach spięty i podenerwowany. "Rostowski przedstawiał argumenty, na które prof. Balcerowicz nie dał odpowiedzi" - ocenił polityk PO. Jako przykład podał brak odniesienia się do pytania, po co OFE mają pożyczać pieniądze i generować dług publiczny.

Reklama

Niesiołowski przyznał, że kierunek reform wskazywany przez Balcerowicza jest sensowny, ale ich koszt polityczny byłby w tym momencie bardzo wysoki. "Generalnie widać było, że Rostowski mówił spokojnie, twardo, pewnie siebie, niezwykle rzeczowo" - wskazywał poseł Platformy. Stwierdził, że Rostowski mówił dużo więcej niż jego przeciwnik, co świadczyć może o tym, że Balcerowicz nie czuł się zbyt pewnie.

Niesiołowskiemu wtórował szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Jego zdaniem lepiej do debaty przygotowany był Rostowski, m.in. dlatego, że pokazywał grafiki, które obrazowały skalę problemów, o których mówił. "Balcerowicz liczył, że uśmiech bez argumentów da dużo, a dało mu to niewiele" - powiedział polityk Stronnictwa. "W moim przekonaniu panowie mówili o dwóch różnych sprawach. Pan Balcerowicz reprezentował interes kapitału, a kapitał jest zaalarmowany, że mu się zabiera forsę, rząd natomiast, czyli pan minister mówił w interesie ubezpieczonych. Te dwa interesy są sprzeczne" - podkreślił Żelichowski.

Wiceszefowa PiS Beata Szydło jest natomiast przekonana, że debata była od początku chwytem marketingowym, który miał dać korzyści obu jej uczestnikiem. "Debata była długa, nużąca; moim zdaniem nic z niej nie wyniknęło. Każda strona broniła dotychczasowych przekonań" - oceniła. Jej zdaniem zamiast tracić czas telewidzów, należało przeprowadzić wysłuchanie publiczne przed przystąpieniem do prac sejmowych nad rządowym projektem zmian w OFE. Podkreśliła, że po debacie ma jeszcze więcej przekonania, że PiS ma rację, zgłaszając propozycję dobrowolności wyboru między ZUS a OFE.

Reklama

Przebiegiem debaty jest również rozczarowana posłanka SLD Anna Bańkowska. Jej zdaniem zarówno Rostowski, jak i Balcerowicz nie wykorzystali szansy, by przybliżyć Polakom, na czym polega problem OFE, a także spór między nimi w tej kwestii. Jak oceniła debata była chaotyczną wymianą poglądów, a dyskutanci nawzajem sobie przeszkadzali. W opinii Bańkowskiej Balcerowicz i Rostowski mieli w czasie dyskusji "lepsze i gorsze momenty", a każdy z nich miał w pewnych kwestiach rację. Jednocześnie oceniła, że "bardziej taktownie zachowywał się Balcerowicz, >>nie tykając<< Rostowskiego".

W ocenie szefowej PJN Joanny Kluzik-Rostkowskiej lepszy w debacie okazał się Balcerowicz. Jak powiedziała zgadza się z nim bowiem, że "zamiast dewastować OFE, trzeba reformować finanse publiczne". "A jak się pyta rząd, co zrobił przez ostatnie cztery lata z rzeczy ważnych i trudnych, to rząd bierze głęboki oddech i mówi >>emerytury pomostowe<< - po czym zapada głęboka cisza, bo nic innego nie zrobił" - powiedziała. Rostowski podczas debaty wymienił wprowadzone w 2008 roku emerytury pomostowe jako przykład działań rządu, mających prowadzić do oszczędności w budżecie państwa. Ponadto w ocenie Kluzik-Rostkowskiej minister finansów próbował świadomie dezawuować Balcerowicza, zwracając się do niego po imieniu.