Będą też musiały zadbać o to, aby ciężarówki przewożące piasek, węgiel czy inny sypki towar na czas podróży przykrywały go plandeką niczym cieplutką kołdrą. Czy ten sam obowiązek będzie dotyczył robotników przewożących cement na taczkach, jeszcze nie wiadomo. Ale to całkiem niewykluczone.

Reklama

Będą też biedni włodarze gminni musieli przekonywać mieszkańców, aby z własnej woli powyrzucali piece na węgiel, a w zamian wstawili te na gaz lub olej opałowy, co niechybnie zrujnuje ich domowe budżety. Ale to dla ich dobra, choć jeszcze o tym nie wiedzą. Chodzi o drobniutki, acz szalenie groźny pył PM 2,5, który unosi się w powietrzu. I choć gołym okiem go nie widać, może przeniknąć do tętnic i zagęścić w nich krew.

Tak, już co bardziej domyślni czytelnicy uśmiechają się pod nosem i kiwają ze zrozumieniem głową. Faktycznie, mają państwo rację. Chodzi o dostosowanie naszego prawa do wymagań Unii Europejskiej, która znów zajęła się poprawą jakości europejskiego powietrza i wprowadza nowe, podwyższone standardy. Powietrze to jeden z ulubionych tematów eurobiurokratów, którzy ostatnio próbowali doprowadzić do bankructwa Polski, wprowadzając niemożliwe do zrealizowania limity CO2. Nie wyszło, więc teraz po łapach dostaną samorządowcy i obywatele, którzy pod groźbą odpowiedzialności karnej będą kupowali i montowali słoneczne kolektory.

To prawda, przerysowuję, ale takie święte prawo autora felietonu. No i krew (ta zagęszczona) mnie zalewa, kiedy widzę, jak tworzy się kolejne bzdurne prawo, którego nikt i tak nie będzie przestrzegał. Za to jego wprowadzenie będzie kolejną sposobnością – przy okazji szkoleń na temat nowych norm, produkcji ulotek informacyjnych etc. – aby kilku znajomych królika zarobiło sobie ładnych parę złotych.

Reklama