Zdobywali kolejne zamówienia, kupowali nowe maszyny (wspomagając się kredytami i leasingiem), wyszukali nową siedzibę, zatrudniali coraz więcej osób, uczciwie płacili składki za siebie i pracowników. Bez szwanku przeżyli pierwszy kryzys w 2001 r., z drugim – tym, który się zaczął w 2009 r. i trwa do dziś – już nie poszło tak gładko. Były cięcia kosztów, bardziej precyzyjne planowanie budżetów, pilnowanie ich realizacji. Nadal jednak firma pana Mietka solidnie rozliczała się z fiskusem i ZUS. – W trudnych chwilach finansowych nie korzystają państwo z możliwości rozłożenia podatków i składek na raty, odroczenia terminu płatności? – pytam. – Czasem korzystamy. Ale to kropla w morzu firmowych potrzeb. Pomaga na chwilę. A teraz szlag mnie trafia, jak słyszę o kolejnych pomysłach Rostowskiego. Wolałbym, żeby rząd traktował mnie jak partnera, a nie dojną krowę – słyszę w odpowiedzi.
Historia 2. Pan Y założył biznes w końcówce PRL-u. Podobnie jak pan X startował w garażu. Miał prawdziwą intuicję co do potrzeb rynku, dzięki czemu już w połowie lat 90. jego firma miała milionowe obroty i kilkusetosobową załogę. I przez wszystkie te lata ani skarbówka, ani ZUS nie mogły mu zarzucić, że unika należnych wpłat do budżetu. Nawet w roku 2001, gdy otarł się o bankructwo. – Od lat dostarczam budżetowi państwa co miesiąc kilkadziesiąt milionów złotych. Powinni mnie hołubić, jak wszystkich podatników, którzy rzetelnie wykonują swoje obowiązki podatkowo-składkowe – mówi. – A tak nie jest? – wypalam. – Żartuje pani? Od miesięcy firma jest gnębiona kontrolami. Szukają dziury w całym, bo nie wiem, jak to inaczej nazwać – żali się. I dodaje z pretensją w głosie: rozumiem, że sprawdzanie jest potrzebne, ale może by tak bardziej koncentrowało się na kombinatorach niż uczciwych przedsiębiorcach.
Historii o prawych ludziach biznesu mogłabym opowiedzieć wiele. Mogłabym też dołożyć kilka opowieści o tych, którzy przepisy i powinności wobec państwa traktują jak przeszkodę na drodze, którą trzeba ominąć. Z myślą o której grupie rząd przygotowuje nowe regulacje podatkowe? O drugiej, ale dotkną one głównie tę pierwszą.