Żona eksperta zespołu Macierewicza prezentuje radykalne i bezkompromisowe sądy. W rozmowie z tygodnikiem "wSieci" nie ma najmniejszej wątpliwości, że 10 kwietnia w Smoleńsku doszło do zamachu.

Reklama

Uważam, że ten zamach został przygotowany przez polskie i rosyjskie służby specjalne. Przez te środowiska, które wywodzą się ze służb specjalnych epoki PRL - precyzuje Maria Szonert-Binienda.

Jej zdaniem stało się tak dlatego, że Lech Kaczyński i jego polityka zagrażały wielu karierom, zwłaszcza ludziom od zawsze związanym z Moskwą.

Zagraża im raport WSI. Zagraża im pan Macierewicz i dlatego jest tak strasznie niszczony. Katastrofa smoleńska to wielki dramat Polski. Możliwe, że to nawet większy dramat niż Katyń, gdyż istnieje uzasadnione podejrzenie, iż zbrodni tej dokonano drogą współpracy ludzi, których nazywamy Polakami, z Rosjanami, czyli działań Polaków przy współpracy z Rosjanami przeciwko polskiemu prezydentowi - uważa żona prof. Biniendy.

Reklama

Dokładnie przeanalizowała ona zdjęcie obu premierów, Tuska i Putina, zrobione 10 kwietnia w Smoleńsku, które publikował na swojej okładce tygodnik "wSieci".

Przede wszystkim na tym zdjęciu uderzają mnie porozumiewawcze spojrzenia obu panów. Oni się tu doskonale rozumieją bez słów. Ponadto z fotografii bije niepohamowana radość polskiego premiera, podkreślona wymownym gestem rąk, który dla mnie mówi: "Ale się udało. Tak trzymać". Według mnie to zdjęcie jest naocznym dowodem spisku i zdrady narodowej o wymiarze niespotykanym w historii - twierdzi Maria Szonert-Binienda.

>>>Graś o okładce "wSieci": Insynuacja jest podła i skandaliczna

Reklama

Ostro bije ona przy tej okazji w zaprzedanych Tuskowi polskich celebrytów.

Dla nich przekaz, jaki niesie to zdjęcie, w ogóle nie jest obrzydliwy. Natomiast obrzydliwy jest sam fakt upubliczniania tej fotografii. To świadczy o skrajnej demoralizacji tego środowiska, które swą niemoralną postawą zaraża całe społeczeństwo - ocenia żona naukowca.

Mówi także m.in. o tym, w jakich okolicznościach jej mąż trafił do parlamentarnego zespołu Antoniego Macierewicza. Stało się to po tym, gdy prof. Wiesław Binienda zetknął się z opinią dr Kazimierza Nowaczyka, który zakwestionował raport komisji Millera.

Mąż skontaktował się z dr Nowaczykiem, który z kolei zaprosił go do przedstawienia swych wyników przed zespołem parlamentarnym - mówi Szonert-Binienda.

Jej zdaniem trzeba bronić parlamentarnego ze wszystkich sił, bo w tej chwili ma miejsce atak, który zmierza do jego likwidacji. A to wszystko dlatego, że zespół jest zbyt skuteczny.

W tym miejscu pragnę podkreślić, że mam najwyższy szacunek dla pana ministra Antoniego Macierewicza. Jego zasługi dla badania katastrofy smoleńskiej są niepodważalne. Jego zasługi dla Polski są historyczne - przekonuje mecenas Maria Szonert-Binienda.