Prezydent Rosji spędzi w oderwanym od Ukrainy półwyspie dwa dni, przeprowadzi tam między innymi naradę z członkami rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa.

Jak mówi Jan Piekło, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI, mamy do czynienia z kolejną już manifestacją.

Reklama

To jest pokazanie, że mamy właściwie do czynienia z agresją, manifestowanie obecności rosyjskiej poprzez udział prezydenta i premiera Rosji na tym wyjazdowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Rosji na okupowanym terenie Krymu w Sewastopolu, to jest budowanie napięcia - uważa Jan Piekło.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rosyjski konwój na ukraińskich numerach? Oświadczenie>>>

Reklama

Według dyrektora Fundacji PAUCI to eskalacja konfliktu i stwarzanie 'faktów dokonanych'. To także próba pokazania, że Władimir Putin odwiedza Krym jako już rosyjski. Według Jana Piekło moment, w którym odbywa się ta wizyta, jest nieprzypadkowy. Według niego istnieje tu pewien związek z konwojem, który zmierza właśnie w stronę ukraińskiej granicy. Tej współzależności jeszcze nie znamy, ale jak uważa dyrektor Fundacji PAUCI - pewnie wkrótce dowiemy się o co tu chodzi.

Rosyjski konwój z transportem humanitarnym miał pierwotnie przekroczyć ukraińską granicę, ale nie zgodziły się na to władze w Kijowie. Prawdopodobnie zmieniono jego trasę, by mógł przekroczyć granicę w punkcie znajdującym się pod kontrolą separatystów. Eksperci zwracają uwagę, że humanitarny transport może posłużyć za pretekst do rosyjskich prowokacji.