Szef Rady może zatrudnić w sumie w swoim gabinecie ponad 30 osób oraz aż pięciu rzeczników prasowych. Poza personalnymi umiejętnościami, doświadczeniem i wiedzą tzw. prezydenta Unii Europejskiej najbardziej istotne dla jego efektywności będą dobrze sformułowane priorytety i właśnie starannie dobrana ekipa. Jerzy Buzek jako szef Parlamentu Europejskiego zgromadził wokół siebie międzynarodową ekipę, w której znaleźli się eksperci z różnych dziedzin. Rzecznikiem prasowym uczynił wieloletnią korespondentkę w Brukseli telewizji TVN 24 Ingę Rosińską, co się okazało dobrym pomysłem.

Reklama

Jakim tropem pójdzie Tusk? Zarówno w Polsce, jak i w Brukseli nie brak chętnych do pracy z nim, zarówno wśród eurokratów, jak i polityków. Choćby szukając w gronie doradców poprzednich komisarzy unijnych można znaleźć ekipę dobrych merytorycznie urzędników, także Polaków.

Kluczowym stanowiskiem będzie szef gabinetu - który przecież de facto ustala agendę i pilnuje jej i rzecznik prasowy. Nieoficjalnie mówi się, że premier funkcję szefa gabinetu chce zaproponować Piotrowi Serafinowi. Byłby to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Serafin, obecnie sekretarz stanu ds. europejskich w MSZ pracował już w m.in. gabinecie Janusza Lewandowskiego, gdy ten był komisarzem ds. budżetu. Był też specjalistą w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. Krótko mówiąc, doskonale porusza się w tematach unijnych, ma dobre kontakty i doświadczenie, jest zorganizowany i pracowity.

Mówi się także, że kolejną osobą, która ma otrzymać zaproszenie do Brukseli będzie doradca medialny i specjalista od PR premiera, Igor Ostachowicz. Z pewnością, jego umiejętności byłyby także przydatne w gabinecie szefa Rady. Wśród dziennikarzy chodzą plotki, że premier chciałby także zaproponować współpracę merytoryczną, Pawłowi Kowalowi. Były europoseł i eks wiceminister spraw zagranicznych miałby odpowiadać za kwestie związane z polityką wschodnią.

Reklama

To właśnie polityka wschodnia, polityka energetyczna, negocjacje umowy o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi i pakiet klimatyczny (w raczej próba unieszkodliwienia tej złej polityki) powinny się znaleźć wśród najważniejszych priorytetów nowego szefa Rady. To Polska jako pierwsza zaczęła się upominać o stworzenie wspólnej polityki energetycznej, z naciskiem na bezpieczeństwo energetyczne.

Polska także zainicjowała wspólnotę energetyczną – temat ten, zwłaszcza w obliczu pogorszenia relacji z Rosją jest jednym z największych wyzwań dla całej Unii w ciągu najbliższych lat. Kto na tym polu będzie doradzać Donaldowi Tuskowi? To pytanie jest jeszcze otwarte.

Szef Rady, jak już wcześniej pisałam, nie ma wielkiej mocy sprawczej. Może jednak wpływać na kierunek debaty, jaka toczyć się będzie w Unii Europejskiej i przyczyniać się do - przynajmniej zarysowywania - najważniejszych zadań i problemów stojących przed wspólnotą. Tego wszystkiego nie zrobi bez merytorycznych doradców.