Wikipedia podaje, że stonoga to skorupiak, niewielkich rozmiarów zwierzę, które często zamieszkuje piwnice lub szklarnie, wyrządzając przy tym ogromne szkody. Zbigniew Stonoga, założyciel Gazety Stonoga, kilka godzin temu opublikował na Facebooku dokumenty z akt afery podsłuchowej. Czy publikując je jest tylko szkodnikiem czy także zwiastunem nowej ery komunikacji?

Reklama

Mamy kolejną aferę polityczną, która toczy się przede wszystkim w mediach "nowego nurtu". W serwisach społecznościowych Facebook i Twitter, gdzie każdy, ale to dosłownie każdy może błyskawicznie zyskać zasięg. Komunikować się z milionami. Gdy w 2006 roku temu zakładałem serwis dziennikarstwa obywatelskiego Wiadomości24.pl, upublicznienie newsa nawet największego kalibru wiązało się przede wszystkim z przebiciem do świadomości odbiorców albo przez tradycyjne media (telewizja, radio, prasa codzienna), albo ze zdobyciem znacznego zasięgu samego serwisu. Po kilku latach od zaistnienia serwisów społecznościowych widać, jaką mogą mieć ogromną siłę przekazu.

Kilka ważnych wydarzeń na naszej scenie politycznej albo rozgrywało się już w nowych mediach, albo miało tam swój rodowód. Wybory prezydenckie dowiodły, że źle poprowadzona kampania w internecie lub jej brak to gotowy scenariusz porażki. Prezydent Komorowski nawet jeśli był niezłym kandydatem, to miał w sieci fatalnie prowadzoną kampanię (m.in. pisałem o tym TUTAJ).

Wszystkie ważne służby państwa postawiono dziś na nogi po tym, jak Zbigniew Stonoga upublicznił akta z afery podsłuchowej. To po prostu zdjęcia poszczególnych stron z licznymi danymi wrażliwymi. Adres szefa CBA? Proszę bardzo. Numer telefonu do doktora Jana Kulczyka - także. - To największy wyciek w historii - powiedział rano w radiu RMF koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki.

Reklama

Ów wyciek nie byłby tak spektakularny bez nowych kanałów przekazu. Już nie do końca nowych, ale niezwykle łatwych w użyciu i skutecznych. To rywalizacja czy nawet wojna nowego typu. Pierwszy front przebiega między starymi a nowymi mediami. Tu mamy raczej pokojowe współistnienie. Dziennikarze i poszczególne tytuły coraz lepiej wykorzystują kanały social media do własnych celów. Gorzej jest z bitwą, jaka rozgrywa się między obywatelami a państwem. Ono nie jest przygotowane do działania w cyfrowym świecie, gdzie wszystko jest przejrzyste, czytelne i dostępne.

Dziś państwo polskie może być i jest tylko ofiarą. I nie zmieni tego chyba fakt, czy władza ma szyld PO, czy jesienią będzie to być może twarz PiS i Kukiza. Umiejętność komunikowania się ze społeczeństwem, chronienia wrażliwych danych to obowiązek władzy w XXI wieku gdy istnieją cyfrowe media. Władza, powinna korzystając z amerykańskich serwisów social mediowych, też rozmawiać i słuchać obywatela. Kto tych cech nie będzie posiadał niech zapomni o poparciu tej części społeczeństwa, która dorastała w świecie, gdy internet zawsze był. Afera Stonogi to dopiero początek rewolucji pokoleniowej oraz komunikacyjnej?

W sieci od kilku godzin krążą akta, które destabilizują polskie państwo. A to podsłuchany w tej aferze minister Bartłomiej Sienkiewicz mówił, że "państwo polskie istnieje tylko teoretycznie" i że to wszystko to "ch.., d... i kamieni kupa".

Reklama