Jeżeli zespół sejmowy Antoniego Macierewicza twierdzi, że posiada dowody podważające ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego i częściowo treść swych materiałów publikuje (wprawdzie bez pełnego uzasadnienia), a poważna część społeczeństwa wierzy w ich prawdziwość, to należy doprowadzić do ich zbadania i oceny w trybie zgodnym z prawem - twierdzi prof. Marek Żylicz w rozmowie z serwisem gazetaprawna.pl. - Wyrażane są też obawy, że powstałby precedens umożliwiający każdemu zgłaszanie jakichś dowodów w celu wznowienia badania. Wydaje się jednak, że ta sprawa zasługuje na wyjątkowe potraktowanie - podkreśla.

Reklama

W sytuacji, gdy połowa Polaków ma wątpliwości, czy raport Millera wyjaśnił przyczyny katastrofy, a część spośród tej grupy uznaje za możliwą tezę o zamachu; gdy zarzuca się komisji mataczenie oraz dowodzi się posiadania dowodów do tej pory nieuwzględnionych, nie można tej sprawy pozostawić bez wyjaśnienia. Wznowienia badania domagają się również przedstawiciele opozycji. Tylko że chcieliby wyeliminować z udziału w pracach członków byłej komisji Millera, co też podważałoby sens ubiegania się o pomoc partnerów unijnych - dodaje ekspert, zaznaczając jednak, że w przypadku katastrofy smoleńskiej byłaby wskazana pomoc zagraniczna. Rosyjska - w kwestii uzyskania niezbędnych dowodów do zbadania katastrofy oraz unijna, pochodząca od ekspertów lotniczych z Europy, uwiarygodniająca działania komisji.

Przedstawiciele Polski nie dostali dostępu do niektórych dowodów i działań komisji, raport komisji MAK nie uwzględnił zastrzeżeń i uwag polskich, a treść raportu nie została poddana niezbędnej w tym celu konsultacji - zauważa specjalista. - Polska ma prawo zażądania pomocy ekspertów innych państw członkowskich UE, a każde z państw jest zobowiązane zapewnić taką pomoc. Skorzystanie z takiej pomocy byłoby szczególnie istotne dla rozstrzygnięcia spornych kwestii dzielących ekspertów lotniczych i ekspertów zespołu sejmowego - sądzi prof. Żylicz. Podkreśla również, iż nie należy oczekiwać, że śledczy wojskowi sami ustalą przyczyny katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.

Reklama
Reklama

Błędne jest mniemanie, że przyczyny katastrofy zostaną ustalone przez prokuraturę. Nie jest to przedmiotem działania prokuratury, czy późniejszego postępowania sądu karnego. Prokuratura może co najwyżej uzyskać pewne dowody, które byłyby udostępnione komisji lotniczej. W istocie niektóre dodatkowe materiały polska prokuratura uzyskuje także z Rosji, oraz od własnych ekspertów polskich - zauważa specjalista.

Przeczytaj całą opinię prof. Marka Żylicza w gazetaprawna.pl >>>