Chodziło o zamknięcie chorwackiej granicy dla serbskich ciężarówek, z powodu kryzysu z imigrantami. Nieodpowiedzialna niemiecka polityka otwartych drzwi sprawiła, że dotknięte falą uchodźców kraje bałkańskie kłócą się między sobą. A na Bałkanach wystarczy mała iskra, by zawrzało.

Reklama

Odkąd na Europę ruszyła zmasowana fala uchodźców, szczególnie trudna sytuacja jest na Bałkanach, bo to przez nie prowadzą szlaki imigranckie. Kolejne kraje, nie będąc w stanie opanować sytuacji decydują się na zamykanie granic.

Najpierw granice zamknęły Węgry, na granicy z Serbią budując wręcz zasieki – bo stąd płynął strumień uchodźców. Następnie Chorwacja zaczęła zamykać granice. Zamknięcie granicy z Serbią we wrześniu, także dla ruchu samochodowego wywołało bardzo poważny kryzys na linii Zagrzeb-Belgrad. Bo zamknięcie granicy dla ciężarówek oznaczało wymierne, bardzo duże straty finansowe dla Serbii.

Reklama

Chorwaci tłumaczyli swoją decyzję tym, że Serbowie w tychże ciężarówkach przerzucali na teren Chorwacji uchodźców. Belgrad to stanowczo dementował i groził akcjami odwetowymi. Nie lepsze są relacje na linii Zagrzeb-Budapeszt. Zamknięcie przez Węgry granicy oznaczało, że uchodźcy wybiorą Chorwację (ci podążający z Serbii). I znów między stolicami zaiskrzyło. I wreszcie jest Słowenia.

Reklama

Słowenia także zamknęła granicę i z Chorwacją, i z Węgrami. W przypadku Chorwacji władze obu krajów zaczęły się przerzucać wzajemnymi oskarżeniami o łamanie prawa i zwykłą złośliwość. Sytuacja w Słowenii stała się na tyle napięta, że do ochrony granic rząd skierował oprócz policji także wojsko. Czegoś takiego nie było od lat. Wczoraj doszło do dużych zamieszek, gdy grupa uciekinierów z obozów dla uchodźców chciała sforsować granicę z Austrią. Siły porządkowe musiały użyć gazu łzawiącego.

Patrząc na to z dystansu, jasno widać, że w najtrudniejsze sytuacji politycznej jest Chorwacja. Chorwacja ma obecnie zaognione relacje z prawie wszystkimi sąsiadami: z Serbią, Węgrami i Słowenią na czele. Nie poprawia tego fakt, że za niecały miesiąc w kraju odbędą się wybory parlamentarne, a socjalistyczna partia rządząca idzie łeb w łeb z opozycyjną, prawicową Chorwacką Wspólnotą Demokratyczną (z której wywodzi się pani prezydent – Kolinda Grabar- Kitarović). Jednym z jej tematów jest oczywiście sytuacja z imigrantami i obrona granic.

Gdyby chodziło o inny region Europy, można by to było wszystko uznać za chwilowe napięcie w relacjach politycznych. Ale Bałkany to nie jest zwykły region. To miejsce wyjątkowe i wyjątkowo wrażliwe, jak się nieraz mawia „miękkie podbrzusze Europy”. Wojna w byłej Jugosławii zakończyła się raptem kilkanaście lat temu, wzajemne urazy są wciąż żywe. I na Bałkany trzeba po prostu uważać i unikać sytuacji, które mogą je zdestabilizować. O ile wpływu na mamy na klęski żywiołowe – w ubiegłym roku nawiedziła tamten region katastrofalna powódź, o tyle na inne – owszem.

Do przewidzenia było, że uchodźcy i imigranci ruszą do Europy z Grecji szlakiem bałkańskim. I już kilka miesięcy temu był to kłopot. Pomimo to, w sierpniu Niemcy wystosowały niemal zaproszenie otwarte do uchodźców. Ruszyły jeszcze potężniejsze fale. Jak kraje tak biedne jak Macedonia czy Serbia mają sobie z tym poradzić? Do tej pory Serbia nie narzekała głośno, bo od jej zachowania w sprawie uchodźców zależał proces integracji ze wspólnotą europejską. I Belgrad został o tym poinformowany. Był więc cierpliwy. Do czasu. Do czasu napięcia z Chorwacją. Słowa, których używali przy tej okazji politycy z obu krajów dla mnie były niczym deja vu - pamiętam taką retorykę (choć oczywiście wtedy o wiele ostrzejszą) z początku lat 90-tych. Pomimo ostatniej względnej stabilizacji, na stosunkach serbsko-chorwackich cieniem kładzie się wojna i wzajemne mordy (serbskie zbrodnie w Vukovarze, chorwackie w Krajinie). Choć mniej krwawe, ale też nie najlepsze były relacje chorwacko-słoweńskie (tu w grę wchodził spór o fragment granicy, ale także o banki). Sytuacje kryzysowe, takie jak ta z uchodźcami, odgrzewają stare animozje.

Dziwi mnie brak dalekowzrocznej polityki bałkańskiej. Przecież pewne kwestie można było przewidzieć i starać się im zapobiec. O tym, że pojawią się uchodźcy wiadomo było od dawna. Dlaczego więc wcześniej nie postawiono na uszczelnianie granic? Konflikt na Bałkanach byłby czymś, co naprawdę mogłoby rozsadzić całą Unię Europejską. I trzeba zrobić wszystko, by temu zapobiec.