Stanisław Piotrowicz pochodzi z Bochni, urodził się w 1952 roku.

Studiował prawo na krakowskim Uniwersytecie Jagiellońskim, jako świeżo upieczony prokurator trafił do Prokuratury Rejonowej w Dębicy.

Reklama

Już jako członek PZPR. Piotrowicz tłumaczy, że zapisał się do partii bo inaczej nie zostałby dopuszczony do egzaminu prokuratorskiego. Po latach przyznał, że są momenty, których się wstydzi, w których "nie zachował się w tamtym czasie heroicznie". Przekonuje, jednak że "zawsze był po właściwej stronie". Co więcej wiele osób wtedy osłaniał i chronił:

Reklama

- W tamtym czasie ponosiłem większe ryzyko pomagając tym, którzy roznosili ulotki niż ci, którzy te ulotki roznosili - tłumaczył w TVN24.

Z Dębicy został przeniesiony do Krosna, najpierw do działu śledczego Prokuratury Wojewódzkiej w tym mieście, później do Prokuratury Rejonowej. W oficjalnym życiorysie na swojej stronie internetowej Piotrowicz twierdzi, że ta degradacja był związana z odmową w 1981 roku prowadzenia śledztw o charakterze politycznym. Szczegółów nie zdradza.

W wywiadzie dla “Gazety Polskiej Codziennie” tłumaczy zaś, że przeniesiono go bo krytykował stan wojenny, o czym dowiedział się jego szef.

Reklama

Oskarżyciel działacza "S"

Ale zupełnie inny obraz aktywności prokuratora w tamtym okresie przedstawił w swoim programie Tomasz Sekielski. Dziennikarz ujawnił w 2013 roku, że Piotrowicz w stanie wojennym oskarżał Antoniego Pikula, opozycjonistę, działacza „Solidarności” z Jasła, oskarżonego o kolportaż wydawnictw drugiego obiegu.

Prokurator bronił się, że starał się sprawę Pikula umorzyć.

- Nie ma mojego podpisu na akcie oskarżenia, jest jedynie przepisane przez maszynistkę moje nazwisko. Na tym dokumencie nie ma żadnej mojej parafki. Mój udział w tej sprawie zakończył się na zaznajomieniu podejrzanego z aktami sprawy - tłumaczył “GPC”.

Ówczesny rzecznik PiS, Andrzej Duda bronił Piotrowicza w mediach, twierdząc, że jego przeszłość znał Stanisław Zając - były senator PiS, który zginął w katastrofie smoleńskiej, obrońca Pikula i nigdy nie zgłaszał wątpliwości, co do postawy Piotrowicza, mimo, że obydwaj byli parlamentarzystami z tego samego okręgu.

Sekielski wytknął też Piotrowiczowi, że w swoim oficjalnym życiorysie pominął fakt przynależności do PZPR, nie wspomniał też o uzyskanym w 1983 roku Brązowym Krzyżu Zasługi. I rzeczywiście próżno szukać publicznych wypowiedzi na ten temat. Piotrowicz nie wspomniał słowem ani o “zasługach”, jakie zostały w ten sposób docenione, ani o samym fakcie otrzymania odznaczenia.

"Gilgotanie" księdza pedofila

W 1990 roku decyzją Ministra Sprawiedliwości Piotrowicz stanął na czele Prokuratury Rejonowej w Krośnie.

Z tamtego okresu pochodzi inna kontrowersyjna sprawa, która kładzie się cieniem na wizerunku dzisiejszego posła PiS. Chodzi o proces oskarżonego o pedofilię księdza. Jak napisał Wojciech Tochman, autor reportażu o sprawie duchownego z Tylawy Stanisław Piotrowicz usprawiedliwiał czyny księdza-pedofila. Jako szef prokuratury tłumaczył bowiem na konferencji prasowej, że czyny księdza nie miały podtekstu seksualnego, że ksiądz masował dzieci po brzuchach, bo ma zdolności bioenergoterapeutyczne, że nie nosi to "znamion czynu zabronionego". Piotrowicz mówił m.in. o całowaniu dzieci w usta „na zasadzie daj ciumka czy gilgotania brodą”.

Gdy sprawę księdza-pedofila wypomniano prokuratorowi przy okazji nominacji na szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka, ten najpierw słów które padły na konferencji sprzed lat się wyparł, a potem w rozmowie z prawicowymi mediami tłumaczył że nawet jeśli je wypowiedział to „mógł zacytować zeznania któregoś ze świadków”.

W oświadczeniu przesłanym do mediów zaprzeczył, jakoby doprowadził do umorzenia sprawy księdza-pedofila.

Funkcję prokuratora Piotrowicz pełnił aż do czasu, gdy w 2005 roku uzyskał mandat Senatora. Dwa lata później został wiceministrem, obejmując funkcję Sekretarza Stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów koordynującego pracę Służb Specjalnych.

W kadencji 2007–2011 kierował komisją sprawiedliwości w Senacie. Był wiceprzewodniczącym Zespołu ds. Zbadania Przyczyny Katastrofy Smoleńskiej TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. Od 2011 roku zasiada w Sejmie.

W ubiegłym tygodniu został nowym szefem sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Wybrano go jednogłośnie. To właśnie on złożył w Sejmie pięć projektów uchwał o unieważnieniu wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego, tłumacząc, że „ten Sejm musi naprawić swoje błędy”.

Prywatnie Piotrowicz ma trójkę dzieci i dwoje wnucząt. Jego żona Maria prowadzi gabinet rehabilitacji, syn jest lekarzem, starsza córka jest adwokatem, a najmłodsza studiuje prawo na Uniwersytecie Warszawskim oraz prawa kanoniczne na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Piotrowicz przez ponad 22 lata był Prezesem Towarzystwa Pomocy im Św. Brata Alberta zajmującym się prowadzeniem Schronisk i Kuchni dla bezdomnych.