Miliarder Warren Buffett pytany o to, jak wybiera współpracowników do swoich firm powiedział, że zwraca uwagę na trzy cechy: inteligencję, pracowitość i lojalność. – Ale z nich wszystkich najważniejsza jest lojalność. Bez niej wykończyliby mnie swoją inteligencją i pracowitością – tłumaczył.
Majątek Buffetta szacowany jest z grubsza na około 74 mld dol. Porównywalną wartość mają spółki Skarbu Państwa notowane na warszawskiej giełdzie. O ile bogacz rzadko decyduje się na zmiany personalne, o tyle dla obecnej ekipy rządzącej dzień bez zmian wydaje się dniem straconym. Już w pół roku po przejęciu władzy PiS wymienił praktycznie 90 proc. kierownictwa spółek Skarbu Państwa. SLD czy PO podczas swoich rządów w tym czasie zdążyły to zrobić z niewiele ponad połową menedżerów.
Karuzela stanowisk wciąż kręci się w najlepsze. O nowych kadrach wiemy, że są lojalne, o ich pracowitości i inteligencji w większości przypadków na razie wiemy niewiele. Najważniejsze stanowiska obsadzane są bez konkursów, a kompetencje kandydatów oceniają często partyjni koledzy. Do rad nadzorczych wchodzą już znajomi pani premier. Do zarządu PZU, największego w kraju ubezpieczyciela, nominowano właśnie szefową Kancelarii Prezydenta. Będzie tam zarabiać ok. 60 tys. zł miesięcznie – 720 tys. zł rocznie (plus premie). To blisko dwukrotnie więcej niż Buffett, który jako prezes Berkshire Hathaway przez 30 lat z rzędu dostawał 100 tys. dol. rocznej pensji – równowartość ok. 374 tys. zł.
Poseł Marek Suski z rozbrajająca szczerością oświadczył, że PZU potrzebuje we władzach kogoś, kto zna program PiS i będzie go realizował. A poseł Brudziński dodał, że dzięki rządom PiS nasz największy ubezpieczyciel ma rekordowe wyniki (co nie jest prawdą).
Reklama
Reklama
W ten sposób program PiS wkracza również do biznesu. To program faktów dokonanych – likwidacji trójpodziału władzy, demontażu instytucji państwowych, Trybunału Konstytucyjnego, marginalizowania Sądu Najwyższego, praktycznej likwidacji służby publicznej. Politycy zdają się zapominać, że im większym autem zabierają nas w podróż w nieznane, tym większe powinno ono mieć hamulce. Zdają się nawet wymontowywać je z naszego systemu liberalnej demokracji i jeszcze dociskają gaz do dechy. Pasażerom wmawiają, że to dla ich dobra.
Wielu w to wierzy – o czym świadczy wysokie poparcie partii w sondażach opinii publicznej. Wątpiącym układ immunologiczny wyłączają m.in. programami 500+, M+ czy obietnicami rozwiązania problemu kredytów frankowych. A opornych odsądzają od czci i wiary w telewizji publicznej.
Politycy PiS tłumaczą przy tym, że przejmują odpowiedzialność za państwo. Nie, to partia przejmuje państwo. Ta operacja z odpowiedzialnością ma coraz mniej wspólnego.
Buffett radził: „Nigdy nie sprawdzaj głębokości rzeki obydwiema nogami”. Albo: „Lepiej jest mieć częściowo rację, niż być całkowicie w błędzie”. Ale po co ktoś, kto robi rewolucję i nie ma wątpliwości, miałby słuchać rad wyroczni z Omaha.