Polska nie jest mocarstwem w żadnym możliwym tego słowa znaczeniu – ani ekonomicznym, ani kulturowym, ani militarnym. Nasze tupanie nogą na nikim nie wywrze wrażenia, może za to zirytować albo rozśmieszyć potencjalnych partnerów. Nie ulega wątpliwości, że zjednoczona i solidarna Europa jest korzystnym rozwiązaniem dla wszystkich państw Starego Kontynentu, dla Polski zaś szczególnie.
Wszystkie te spostrzeżenia pozostawiają jednak bez odpowiedzi jedno ważne pytanie. Jak ta zjednoczona Europa ma wyglądać? Obecnie konkurują ze sobą dwa podejścia. "Stare" symbolizuje Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej. "Nowe" – Janis Warufakis, były minister finansów Grecji i założyciel DiEM25, międzynarodowego ruchu na rzecz demokracji europejskiej.
Juncker, z racji pełnionej funkcji, siłą rzeczy firmował nazwiskiem najbardziej kontrowersyjne działania Unii Europejskiej podejmowane na styku polityki i gospodarki. Lobbował między innymi za podpisaniem międzynarodowych traktatów handlowych TTIP i CETA. Robił tak, choć oba budziły wątpliwości, zarówno wśród części specjalistów (przed podpisywaniem umów przestrzegali m.in. amerykański noblista Joseph Stiglitz oraz światowej sławy koreański ekonomista Ha-Joon Chang), jak i poszczególnych państw członkowskich. Juncker zasugerował nawet, że negocjacje powinno się zostawić brukselskiej biurokracji z pominięciem opinii poszczególnych krajów, aby uniknąć możliwości zablokowania porozumienia. Nie dziwi zatem, że dorobił się reputacji technokraty.
Jako przewodniczący Komisji Europejskiej Juncker brał też udział w wymuszaniu na Grecji polityki zaciskania pasa, którą tak mocno odczuli obywatele tego państwa. Takie były warunki pomocowe stawiane Atenom przez trojkę: Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Znowu – wbrew opinii wielu specjalistów. Nawet MFW zaczął w końcu wyrażać wątpliwości, czy wybrano słuszną drogę rozwiązania kryzysu. Szefowa funduszu Christine Lagarde skazuje teraz na potrzebę restrukturyzacji długu Grecji i ograniczenia polityki oszczędności narzucanej przez trojkę.
Reklama
Reklama