Grzegorz Kowalczyk: Sejm pracuje nad tzw. ustawą 2.0 dotyczącą szkolnictwa wyższego. Czy posłowie Kukiz ’15 poprą ten projekt?

Jakub Kulesza (poseł Kukiz'15):Wiem, że część naszych posłów poprze tę ustawę. O tym, co zrobi reszta zdecydują pewnie autopoprawki, które zobowiązało się wprowadzić ministerstwo (proszę o autoryzację). Przyznam szczerze, że jestem pozytywnie zaskoczony formą prowadzenia konsultacji społecznych. Projekt powstawał w formie rozpisanego konkursu, licznych kongresów i konferencji naukowych. Wiele środowisk i grup społecznych mogło się wypowiedzieć i nanieść swoje poprawki. W tej sprawie osobiście współpracowałem np. z Parlamentem Studentów RP i zgłaszałem swoje pomysły. Wiem, że duża część z nich została uwzględniona. Cieszę się, że w ten sposób przygotowywano tak ważną reformę.

Reklama

Pan zagłosuje za?

Tak, jeśli znajdą się poprawki gwarantujące studentom szereg praw, o które postulowaliśmy. Przykładem może być to, że opłaty w trakcie trwania studiów będą takie, jak ustalono na początku studiowania na danej uczelni. W przypadku zmiany szkoły, opłaty będą takie same jak dla innych studentów nowej placówki, którzy w tym samym czasie zaczynali studia. To pewna gwarancja, że studenci nie będą zaskakiwani niespodziewanymi opłatami mogącymi rzutować na powstanie trudności w zakresie ukończenia studiów.

Reklama

Część posłów Kukiz ’15 poprze ustawę, z kolei wielu polityków PiS ją krytykowało. Z czego wynika taki podział wbrew przynależności partyjnej?

To po prostu spór między zwolennikami status quo i betonu akademickiego a ludźmi, którzy chcą coś realnie zmienić i poprawić. Taki podział nie musi przebiegać według preferencji partyjnych, bo w każdym ugrupowaniu znajdują się osoby bardziej zachowawcze i te bardziej skłonne do reform. Dziwi mnie jednak podejście skrajnie lewicowych organizacji studenckich takich jak Antifa, które bardzo mocno zaangażowały się w protest przeciwko tej ustawie. Do tej pory wydawało mi się, że Antifa nie opowiada się za status quo. Powstaje pytanie, czy to jest wyłącznie protest przeciwko Jarosławowi Gowinowi, który kojarzy im się światopoglądowo, czy też przeczytali ustawę i wiedzą przeciwko czemu protestują. Na całe szczęście, większość środowisk studenckich brało udział w przygotowywaniu projektu i dodawało własne poprawki. Nie słyszałem, by Antifa na etapie konsultacji zgłaszała jakieś pomysły. Dlatego tym bardziej dziwi mnie ten protest.

Reklama

Prezydent zaproponował pytania referendalne dotyczące ewentualnej zmiany Konstytucji. Jak je pan ocenia?

Jeśli mają dotyczyć zmiany Konstytucji, a nie poruszają praktycznie kwestii ustroju, to można powiedzieć, że są fatalne. Nie spodziewałem się, że można wymyślić gorsze pytania niż Bronisław Komorowski trzy lata temu. Okazało się, że to możliwe. Pytania zaproponowane przez prezydenta Dudę nie dotyczą tak ważnych aspektów, jak system sprawowania władzy czy ordynacja wyborcza. Jedyną sensowną propozycją jest obligatoryjność referendum, gdy pod wnioskiem podpisze się milion obywateli. Pozostała część jest niezwiązana z Konstytucją. Sprawy, które chce poruszyć prezydent nie powinny być wpisane w ten akt. Oczywiście teoretycznie da się tam wpisać wszystko, ale to sprawi jedynie, że Konstytucja będzie jeszcze większa, jeszcze mniej zrozumiała dla obywateli i po prostu gorsza.

Czy to oznacza, że Ruch Kukiz ’15 odcina się od udziału w referendum?

Popieramy samą ideę, tak jak poparliśmy referendum organizowane przez Bronisława Komorowskiego. Wyrażamy jednak sprzeciw wobec źle przemyślanych pytań. Proponujemy, żeby spytać o ważne ustrojowe kwestie, jak ordynacja wyborcza, wybór między systemem prezydenckim czy parlamentarno-gabinetowym. O to zresztą apelowaliśmy do prezydenta. Mocno dziwi nas to, że nie ma takich pytań. Mamy nadzieję, że prezydent jeszcze to uzupełni. I przy okazji zrezygnuje z bezsensownych zagadnień takich, jak uwzględnienie w Konstytucji programu 500+ czy obecność Polski w NATO i Unii Europejskiej. Krytyka konstytucjonalistów w tym zakresie jest miażdżąca, więc warto ją wziąć po uwagę.

Kukiz ’15 będzie zachęcał swój elektorat do udziału w referendum?

Jak najbardziej. Niezależnie od treści pytań, udział w referendum jest prawem i obowiązkiem każdego świadomego obywatela. Walczymy o społeczeństwo realnie obywatelskie, które zna swoje prawa i chce kontrolować przebieg ważnych dla Polski spraw. To czy te pytania mają sens czy nie to zupełnie inna sprawa. Mamy nadzieję, że liczny udział Polaków w głosowaniu udowodni, że warto zwracać się do nich w ważnych dla Polski kwestiach. Wierzę, że obywatele pokażą, że wiedzą jak i udowodnią, że chcą korzystać z takiego narzędzia. Wówczas łatwiej będzie przekonać społeczeństwo do wzięcia udziału w następnych, być może mądrzej skonstruowanych, inicjatywach.

Czy termin referendum zaplanowany w okolicy święta niepodległości, to dobry moment?

Tak, choć wolelibyśmy stworzyć tzw. dzień referendalny, w którym raz w roku pytalibyśmy obywateli o nurtujące aktualnie kwestie bądź połączyli go z dniem wyborów, by ograniczyć koszty referendum i odebrać argumenty przeciwnikom głosowań tego typu. Z tego punktu widzenia chyba najlepszym rozwiązaniem byłoby połączenie referendum z dniem wyborów samorządowych.