Michael Cohen był znany z bezgranicznej lojalności wobec prezydenta. Kiedyś powiedział, że "przyjąłby kulkę" za Trumpa. Jak sam wytłumaczył w środę kongresmenom, przez wiele lat był fikserem nowojorskiego biznesmena. Znaczy to tyle, że załatwiał dla szefa różne sprawy. Prywatna szkoła chciała upublicznić oceny przyszłego prezydenta? Cohen groził jej pozwem. Aktorka porno zamierzała opowiedzieć o romansie z Trumpem? Cohen kupował jej milczenie.
Każda lojalność ma swoje granice. Cohena skończyła się w lipcu 2017 r., kiedy agenci Federalnego Biura Śledczego wtargnęli do jego biura w Nowym Jorku z nakazem w ręku, rekwirując dokumenty i korespondencję elektroniczną. Zażyłość Cohena z szefem była tak powszechnie znana, że amerykańskie media nie zastanawiały się wówczas, czy będzie zeznawał przeciw prezydentowi, tylko czy "zmieni strony" ("will he flip"; tak mówi się np. o gangsterach, którzy zgodzili się zeznawać przeciwko organizacji, dla której pracowali).



Reklama