- Pedofilia w Kościele to jest zawsze problem systemu. Tego nie można sprowadzić wyłącznie do sprawców. To jest tylko jedna strona medalu. Druga strona medalu to jest instytucja, w której oni funkcjonują. Która albo ułatwia im to funkcjonowanie, albo nawet usprawiedliwia, albo nie walczy w taki sposób, w jaki powinna walczyć, stając po stronie ofiar, więc na to zawsze trzeba patrzeć systemowo - stwierdził na antenie TVN24ks. Jacek Prusak.

Reklama

Duchowny przyznał, że o problemie pedofilii w polskim Kościele wiedział przed obejrzeniem filmu Sekielskiego, bo "polski Kościół nie jest inny od innych na świecie". - Miałem tylko nadzieję, że inaczej ta bomba wybuchnie, że ten ładunek będzie jakoś rozłożony w czasie tak, żebyśmy mogli zobaczyć, że to pole minowe nie jest aż tak minowe, ale różnie to bywa - powiedział jezuita. - Widzimy fragment, widzimy ten zły fragment - podkreślił. -Znam biskupów, którzy sobie z tym radzą. Problem polega na tym, że z systemowego punktu widzenia - jak pokazujemy Kościół jako Kościół, a nie pojedynczych biskupów - to coś szwankuje i jest wiele do poprawy - przyznał ksiądz Prusak.

- Z jednej strony ciągle funkcjonuje ten stereotyp, że zaatakować księdza to tak, jakby zaatakować Kościół albo nawet Boga. I że nie wolno atakować księży, bo to się atakuje Boga. Ta mentalność jest wśród niemałej liczby księży, ale też niemałej liczby wiernych – ocenił.

Dodał, że "klerykalizm to też jest obustronna rzeczywistość". - On nie występuje tylko wśród księży. On występuje także wśród wiernych. Obie te postacie się ze sobą łączą, wtedy bardzo trudno głosić ewangelię, bo przed nią staje instytucja. Broni się instytucji, myśląc, że się broni Kościoła i Boga, a na samym końcu są ofiary, w których jest Bóg. I tu jest ten problem – stwierdził.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

- Ja myślę, że te praktyki, które mamy, z Kościołów na Zachodzie, że są mieszane komisje kościelne duchownych i świeckich, mieszane komisje Kościoła i państwa, że to jest rozwiązanie dla tego problemu. Powinny wziąć w niej udział osoby cieszące się publicznym zaufaniem i specjaliści w swoich dziedzinach. Tak to jest robione w Kościołach gdzie indziej na świecie. Nie muszą być wierzący. Muszą być profesjonalni i uczciwi, znani z tego, że stoją po stronie prawa. To wystarczy - powiedział.

- Nie może tu być dwóch różnych światów, dwóch różnych praw. Te komisje są potrzebne, bez nich nie rozwiążemy tego problemu. To jest problem strukturalny. Nie mogą księża oceniać samych siebie, psychologia mówi, że z definicji to jest skazane na brak wiarygodności – stwierdził jezuita.

- To nie jest tylko problem wewnątrz Kościoła. To jest także problem związany z tym, jakie Kościół daje świadectwo innym, którzy nie są w nim, a na niego patrzą – dodał.

Reklama

Dopytywany, czy biskupi, którzy dopuścili się ukrywania pedofilii, powinni dalej pełnić posługę, odparł, że "jeśli się udowodni winy, o które się ich osądza, powinni oddać się do dyspozycji papieża". - Wtedy zobaczymy, jaki będzie ich dalszy los - dodał. - Nie powinni się czuć bezpieczni i bezkarni, bo ten urząd nie jest im dany tylko dlatego, że się urodzili w takim a nie innym miejscu. To jest urząd odpowiedzialności przed Bogiem, przed wiernymi, ale też przed społeczeństwem. Jeśli zawiedli zaufanie, to nie może to teraz polegać na tym, że "nic się nie stało" albo "to tylko jeden błąd w naszym życiorysie" - stwierdził jezuita.

Zaznaczył jednocześnie, że "wytyczne, które idą z Watykanu, które papież Franciszek ma dla całego Kościoła, to jest coś ważnego, głębokiego, coś, co przeora ten Kościół".