Mamy nierealne papierowe programy, które wyprodukowali eksperci Dobrej Zmiany. Mamy przedziwną niechęć tych specjalistów do programów, nauczycieli i pomocy dydaktycznych, które sprawdziły się w XXI w., za to wielką sympatię do programów i podręczników z wieku XX.
Mamy też pustosłowie, które przykrywają patriotyczne frazesy podszyte krytyką antypatriotycznej rzekomo działalności wiadomych i wrogich Polsce ośrodków z PO. Mamy program wychowawczy oparty na klepaniu formułek i program wychowywania nauczycieli poprzez inspekcję i wizytację. Jako zawodowego nauczyciela nieraz irytowały mnie działania władz oświatowych – w moim odczuciu z zasady samozwańczych, które uparcie starają się władać, zamiast koordynować. Ale jeszcze nigdy po 1989 r. ich upór nie był tak smutny w swoich efektach w zestawieniu z cienkością warstwy intelektualnej podbudowy towarzyszącej wymuszanym zmianom.