Pierwszy: błędem logicznym i analitycznym, przekonuje Karnowski, jest ocenianie dorobku "Wiadomości" i TVP Info bez uwzględnienia kontekstu, w którym działają. TVN, "Gazeta Wyborcza", "Polityka" i "Newsweek" stale utrzymują antypisowską narrację, zatem zadaniem mediów publicznych nie jest prostoduszne trzymanie się zasad obiektywizmu, lecz wyrównanie szans strony, która ma poparcie milionów Polaków, ale nie ma możliwości równego z przeciwnikami nagłośnienia własnych racji. W tej perspektywie podważanie wartości obecnej TVP pozornie szlachetnym postulatem bezstronności jest, przekonuje Karnowski, opowiadaniem się za przewagą jednego środowiska. TVP, jaka teraz jest, z pisowskim przechyłem, po prostu wyrównuje szanse.
Kupuję tę argumentację. Tyle że nie tłumaczy ona nasycenia przekazu TVP takim stopniem deprecjonowania partii opozycyjnych, z jakim mamy do czynienia. Bo można dawać fory politykom PiS, można poruszać tematy irytujące "salon", można gościć publicystów i polityków, których nie zapraszają, chyba że w złej intencji, redakcje "głównego nurtu". Jednak można robić i tak jak obecne TVP. Można być stronniczym, a można być stronniczym i podłym.