Mogło się zdawać, że - jak twierdził politolog Rafał Chwedoruk - afera marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego nie stanie się "gamechangerem" kampanii wyborczej. Bo czy Polacy masowo odwróciliby się od PiS na wieść o używaniu przez szefa polskiego parlamentu samolotów rządowych, w tym wojskowych, jako taksówki do domu, jako ułatwienia w wyprawie na narty w Bieszczady?
Spora część z nas wszelkiego typu oskarżenia, niestety też korupcyjne, zaczęła traktować jako niezrozumiałe rozgrywki na szczytach władzy. Ponieważ powiedziano już wszystko i użyto możliwie najmocniejszych słów, traktujemy jako puste dźwięki także to, co nimi nie jest. Jak w tej przypowiastce o chłopcu, który dla żartu krzyczał "Wilki! Wilki!" - a kiedy naprawdę drapieżniki przyszły, nikt mu nie pomógł.

Polaryzacja coraz większa

W logice polaryzacji każdy słucha tylko swoich. Wyborcy opozycji, po kolejnej aferze rządzących, nienawidzą władzy jeszcze bardziej. Z kolei zwolennicy obozu rządowego na potęgę usprawiedliwiają go albo nie chcą wiedzieć, co się wydarzyło. Możliwe, że czynią tak nawet ci nowi wyborcy, skuszeni transferami socjalnymi, a nie tożsamościową mitologią PiS.
Reklama
A zarazem nie jest tak, że politycy obozu rządowego mogą być jesienią pewni pełnego zwycięstwa w wyborach. Lewica ma tym razem szansę wejść do Sejmu, ludowcy są silniejsi, bo wzięli na listy ludzi Pawła Kukiza. Nawet 1 czy 2 proc. mogą zdecydować o tym, czy PiS sięgnie, tak jak w 2015 r., po samodzielną większość. W tej sytuacji obrona Kuchcińskiego za wszelką cenę może nam się nie przysłużyć. Tyle że prezes Kaczyński reaguje na takie sprawy wolno - tłumaczył mi przed kilkoma dniami ważny polityk prawicy.
Reklama
W partii można było zauważyć moment zawahania. W poprzedni weekend politycy PiS zaczęli się odcinać od marszałka i żądać, aby przeprosił - wyraźnie z inicjatywy szefa sztabu wyborczego Joachima Brudzińskiego, który dobrze wyczuwa społeczne nastroje. Rozeszła się pogłoska, że Kuchciński zostanie zmuszony do rezygnacji jeszcze przed sejmową debatą nad jego odwołaniem, aby wytrącić broń z rąk opozycji. W poniedziałek marszałek wyraźnie pod przymusem niezręcznie przeprosił, zadeklarował nowe wpłaty za wożoną samolotami rodzinę. Wtedy znowu zaczęto bagatelizować historię. Ale w środę odbyło się nadzwyczajne zebranie kierownictwa partii, na którym prezes Jarosław Kaczyński zdecydował, że Kuchciński odejdzie. Możliwe, że pojawiły się zamówione przez PiS badania opinii wskazujące, że sprawa nie jest dla Polaków błaha.