Obserwowałem rozwój oraz zamieranie pierwszej partii Jarosława Kaczyńskiego – Porozumienia Centrum. Z początku ta formacja była w tym sensie piłsudczykowska, że wyznaczyła sobie od razu do realizacji wielkie cele– np. pokonanie dominującego układu politycznego i medialnego – w przekonaniu, że kiedy się chce, to można. Pragmatycznie tuczyła się wówczas na popularności prezydenta Lecha Wałęsy, któremu program działania faktycznie wytyczał Jarosław Kaczyński i jego otoczenie – taką politykę "tuczenia" stosował i Piłsudski, współpracując nawet z wywiadem austriackim.
W drugiej fazie swojego istnienia PC było piłsudczykowskie w tym znaczeniu, że spoiwem grupy stało się Odrzucenie. Patriotyczna PC poniewierana przez "salon" za to, że miała rację, i pozostawiona na marginesie przez wyborców idealnie trafiała w model przygotowany kiedyś przez wielkich poprzedników. "Krzyczeli żeśmy stumanieni/ Nie wierząc nam, że chcieć to móc/ Leliśmy krew osamotnieni…" – to pieśń legionistów Piłsudskiego, którą wszakże mogliby sobie podśpiewywać uczestnicy pikiet PC. Pikiet, które próbowały przekonać rząd, że w Polsce działa mafia (z tajemniczych powodów ten, kto tak uważał, był w początku lat 90. piętnowany jako oszołom), że prywatyzacje mają skłonność do dziczenia (i ten pogląd eliminował z kręgu "ludzi normalnych"), że dawni funkcjonariusze służb PRL mają zadziwiająco duże wpływy w gospodarce, zwłaszcza w finansach (co było herezją!). I tak dalej.
Reklama
Nie chcę idealizować PC. Zostało ono odrzucone w 1993 r. (nie przekroczyło progu wyborczego) nie tylko dlatego, że było za szlachetne, ale też z tego powodu, że najpierw głosiło peany na cześć Wałęsy, by potem wskazać na niego jako na źródło wszelkiego zła. Legenda jednak trwa, "Krzyczeli, żeśmy stumanieni…". Ale warto dodać, że jedna z kolejnych zwrotek "Pierwszej Brygady" brzmi: "Inaczej się dziś zapatrują/ I trafić chcą do naszych dusz/ I mówią, że nas już szanują/ Lecz nadszedł czas odwetu już!".
Reklama
Tak też było i jest z formacją Kaczyńskiego w następnych dekadach. "Heretyckie" poglądy z początku lat 90. stały się oczywistymi oczywistościami, stały się wiedzą powszechną, weszły nawet do popkultury ("Kiler", "Psy", "Układ zamknięty" etc.). Właściwie powinno to było doprowadzić do wejścia PiS, potomka PC, na salony, ale nigdy się tak nie stało – i nie stanie. Odrzucenie jest fundamentem spójności i determinacji tego ruchu, nie jest – bo nie może być – czymś przejściowym. Ludzie Kaczyńskiego nigdy też nie dobiją salonu – po wieki wieków muszą walczyć z jego pogardą. Tak jest polski świat zbudowany.