Izba Pracy Sądu Najwyższego w wydanym w czwartek postanowieniu w pierwszej z trzech spraw, których dotyczyło orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada br. uchyliła uchwałę Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej SN o przekazanie sprawy do tej Izby. Izba Pracy SN uznała przy tym, że KRS nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej. Z postanowienia wynika też, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu prawa UE i prawa krajowego.

Reklama

Sędzia Leszek Mazur, odnosząc się w rozmowie z PAP do tego wyroku, powiedział, że orzeczenie to w ogóle nie powinno zapaść. Jego zdaniem sprawa, która była przedmiotem wyroku, nie wymagała już rozstrzygnięcia.

Jak wyjaśnił, od opinii KRS - która była przedmiotem sprawy rozstrzygniętej w czwartek przez SN - nie przysługuje odwołanie, a wbrew informacjom medialnym KRS nie decydowała wówczas o dalszym orzekaniu sędziego NSA, a jedynie wydała niewiążącą opinię w tej sprawie.

Jak zaznaczył, sędzia NSA Andrzej Kuba, który złożył to odwołanie od opinii KRS, został przywrócony do orzekania na podstawie ustawy i jego interes został już zaspokojony.

Reklama

Według sędziego Mazura czwartkowe orzeczenie SN nie będzie miało wpływu na funkcjonowanie KRS i Izby Dyscyplinarnej SN. To orzeczenie nie będzie miało żadnych realnych konsekwencji. W żaden sposób nie podważa ono statusu sędziów Izby Dyscyplinarnej. Wprowadza tylko do systemu pewną dozę niepewności i jest wątpliwe z uwagi na zasadę nieusuwalności sędziów - zaznaczył.

Zdaniem przewodniczącego KRS sędziowie orzekający w Izbie Dyscyplinarnej nie przestaną być sędziami. To orzeczenie zostało wydane w konkretnej jednostkowej sprawie, która ogranicza się do oceny jednej opinii KRS z lipca 2018 r., a nie obejmuje kwestii statusu sędziów - dodał sędzia Mazur.

Przewodniczący Rady dodał, że z tych samych przyczyn dzisiejszy wyrok nie będzie też w żaden sposób oddziaływał na funkcjonowanie KRS.

Reklama

Czwartkowy wyrok SN to finał jednej z trzech spraw wytoczonych przez sędziów SN i NSA na tle procedur o przechodzeniu w stan spoczynku. Następnie w tych sprawach do Trybunału Sprawiedliwości UE trafiły pytania prejudycjalne Sądu Najwyższego, odnoszące się do oceny niezawisłości i spełniania wymogów prawa UE przez Izbę Dyscyplinarną SN oraz Krajową Radę Sądownictwa.

TSUE pod koniec ubiegłego roku zdecydował o połączeniu pytań z trzech spraw do wspólnego rozpoznania. 19 listopada br. Trybunał w Luksemburgu, odpowiadając na te pytania orzekł m.in., że to polski Sąd Najwyższy ma badać niezależność nowej Izby Dyscyplinarnej SN, by ustalić, czy może ona rozpoznawać spory dotyczące przejścia sędziów SN w stan spoczynku. Po odpowiedzi TSUE sprawy wróciły do SN. W czwartek Izba Pracy tego sądu zakończyła pierwszą z nich, posiedzenia w dwóch pozostałych wyznaczone są na 15 stycznia.

SN wydając w czwartek wyrok uwzględnił odwołanie sędziego NSA uznając jednocześnie, iż Krajowa Rada Sądownictwa nie jest organem bezstronnym, zaś Izba Dyscyplinarna SN - która zgodnie z obecnymi przepisami powinna rozpoznawać to odwołanie sędziego NSA - nie spełnia wymogów sądu.