Nawet wtedy, gdy kolejne ustawy nie miałyby na celu zwiększenia kontroli partii rządzącej nad wymiarem sprawiedliwości, tylko poprawę działania sądów, znaczna część środowiska sędziowskiego i opozycji próbowałyby je wstrzymywać. Środowisko sędziowskie – bo każda głębsza reforma uderzyłaby w utrwalone nawyki i ugruntowane hierarchie. Opozycja – bo sama nigdy nie przeprowadziła reform, choć żądano ich jak kraj długi i szeroki.
Uczciwie trzeba też powiedzieć: żadna istotna reforma wymiaru sprawiedliwości nie może się obyć bez cząstkowej, chociażby czasowej, ingerencji w niezawisłość sędziowską. Także dlatego, że pojęcie niezawisłości nie dotyczy tylko autonomii sędziego wydającego wyrok, lecz całego kompleksu zagadnień, łącznie z grafikiem rozpatrywanych spraw. W naturalny sposób zatem każdy rząd aktywizujący się w ogródku Temidy w imieniu obywateli przeciwko "odwiecznemu porządkowi" jakoś tę niezawisłość narusza. A obrona, nawet jakościowo kiepskiego "odwiecznego porządku", siłą rzeczy chroni też sędziowską niezawisłość.
Reklama