Hołownia na poniedziałkowej konferencji prasowej zorganizowanej przed siedzibą Programu Trzeciego Polskiego Radia ocenił, że odkąd władzę sprawuje PiS sytuacja w rozgłośni "zmienia się radykalnie na gorsze". Ten radykalny proces posunął się do tego stopnia, że kiedy wydawało się, że jesteśmy już na dnie, usłyszeliśmy pukanie od spodu i zaczęło się cenzurowanie list przebojów - stwierdził.

Reklama

Ocenił, że zarządzanie kulturą nie uda się poprzez "nadgorliwość" i "wazeliniarstwo" wobec władzy. Kultura to jest miejsce, w którym tworzymy naszą tożsamość; uczestnictwo w kulturze, to nie wyłącznie przywilej, a prawo każdego obywatela. Media publiczne, na których ciążą pewne obowiązki, mają w tym względzie dużo do zrobienia - mówił Hołownia.

Zwrócił również uwagę, że w czasie pandemii sytuacja części artystów oraz pracowników technicznych placówek kultury jest "dramatyczna". W tej chwili, kiedy placówki kulturalne były zamknięte zostali bez źródeł utrzymania - zauważył. Trzeba jak najszybciej doprowadzić do sytuacji, kiedy ludzie kultury odsuną od siebie widno głodu. Będziemy ich potrzebowali, kiedy sytuacja wróci do normy. Będziemy potrzebowali kultury, jako miejsca, gdzie będziemy na nowo opowiadać swoją wspólnotę - zauważył Hołownia.

Ocenił, że rząd powinien jak najszybciej zmienić patrzenie na media publiczne. Nie jest żadnym rozwiązaniem likwidowanie mediów publicznych w całości - to jest absurd. Nie można likwidować ludzi, miejsc pracy. Trzeba ocalić to, co dobre, ale zmienić to od szpiku kości - przekonywał.

Reklama

Zdaniem Hołowni państwo powinno wspierać nie tylko instytucje kultury, ale również pojedynczych artystów. Jak dodał, konieczne jest rozbudowanie ministerialnego wsparcia także dla samorządów. Przekonywał, że należy także znowelizować ustawę o prowadzeniu działalności kulturalnej, która - zdaniem Hołowni - nie jest dostosowana do współczesnych kanałów przekazu.

Wielkim błędem ministerstwa jest to, że zauważa tylko tę część artystów, która chce się z nim kontaktować. Minister, który chce zbierać miód, ale nie widzi pszczół doprowadzi do tego, że kultura będzie cierpieć jeszcze bardziej, zapadać się - mówił. Nie stać nas na to, bo kulturę będziemy odbudowywać latami, albo dziesiątkami lat - przekonywał.

Hołownia podkreślił, że w pomoc artystom powinien włączyć się także prezydent. Wskazał, na konieczność uruchomienia przez głowę państwa programu "realnego patronatu" nad działaniami twórców. Prezydent powinien zauważać obszar kultury i obszar mediów, w przeciwnym razie znajdziemy się w dramatycznym kryzysie tożsamości - stwierdził. Jak dodał, "prezydent, partie oraz rząd nie są od tego, aby uczyć ludzi, co mają słuchać i co oglądać".

Reklama

Hołownia przedstawił także własną "listę przebojów", której liderem mianował wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego. To jest minister demolka - ocenił.

Podczas piątkowego notowania Listy Przebojów programu Trzeciego ogłoszono, że pierwsze miejsce uzyskała piosenka Kazika "Twój ból jest lepszy niż mój". Kierownictwo programu zablokowało stronę, gdzie publikowane są wyniki. Głosowanie zostało unieważnione. W oświadczeniu dyrektor programu Tomasz Kowalczewski podał, że podczas głosowania został złamany regulamin i do głosowania wprowadzono piosenkę spoza listy. Taką opinię przedstawiła też prezes Polskiego Radia Agnieszka Kamińska, oświadczając, że unieważnienie piątkowej Listy Przebojów Trójki nie ma nic wspólnego z cenzurą.

W niedzielę Kowalczewski przekazał, że w radiu prowadzone są "intensywne prace nad wyjaśnieniem nieprawidłowego głosowania". Według niego, z ustaleń informatyków wynika iż to "prowadzący tego dnia audycję zdecydował o przestawieniu piosenki >Twój ból jest większy niż mój< na miejsce pierwsze, a piosenka wybrana przez słuchaczy z największą liczbą głosów spadła na miejsce szóste".

Piosenka Kazika "Twój ból jest lepszy niż mój", którą można obejrzeć na kanale na YouTube, nawiązuje do wizyty 10 kwietnia br. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie, pomimo zamknięcia nekropolii dla odwiedzających groby z powodu epidemii koronawirusa.