Rządząca partia musi myśleć nie o tym, jak realizować polityczną agendę, lecz jak gasić pożary na politycznych frontach. Już niedługo okaże się, kto zwycięży w starciu o unijny budżet. Jeśli grożący wetem Mateusz Morawiecki dogada się z Brukselą, znacząco umocni swoją pozycję, a PiS zyska możliwość skorzystania z dodatkowych funduszy, by rozgrzać gospodarkę po covidowej zimie. Lecz jeśli kompromis nie zostanie zawarty, to na szefa rządu spadnie odpowiedzialność za fiasko negocjacji.
Efekt rozegrania kwestii unijnej zdeterminuje zaś to, jaki będzie finał drugiego frontu. Samo dogadanie się z UE nie oznacza pełnego sukcesu, bo nie wiadomo, jak ten „deal” oceni partia Zbigniewa Ziobry. Jeśli Solidarna Polska nie podzieli entuzjazmu premiera, dalsze trwanie Zjednoczonej Prawicy stanie pod znakiem zapytania.
Trzeci front zmagań właśnie się rodzi – na nowo, po raz kolejny. PiS ma coraz dłuższą listę zastrzeżeń do Andrzeja Dudy. Pytanie, czy prezydent nie zacznie swoimi działaniami wpędzać własnego obozu w coraz większe kłopoty.
Reklama
Reklama