Jeśli prezydentowi tak na Unii zależy, niech ratyfikuje traktat lizboński. Wtedy nikt nie uzna go za cynicznego zawalidrogę. Jeśli premier chce dowieść, że umie wypełnić cały przypisany mu przez konstytucję obszar władzy, niech zbombarduje prezydenta dziesiątkami dobrych ustaw.

Reklama

Niestety, obaj panowie wolą kopanie się po kostkach w Brukseli.