W sobotę odbył się zjazd wyborczy Związku Polaków na Białorusi (ZPB). 128 głosów na 135, które dostała pani w wyborach prezesa, to świetny wynik. Ale czasy idą ciężkie.

Reklama

Czasy idą niełatwe i może stąd taki wynik. Trzeba było wziąć odpowiedzialność za największą organizację polskiej mniejszości na Białorusi, jaką jest ZPB, nieuznawany przez władze tego kraju.

Prokuratura interesuje się szkołami społecznymi działającymi przy ZPB. Pani była przy tym, jak śledczy weszli do szkoły im. Króla Stefana Batorego w Grodnie. Jak to wyglądało?

Reklama

Prokuratorzy z Grodna dostali zlecenie od prokuratury generalnej. To jest oczywista akcja polityczna. Nauczanie języka polskiego w szkołach państwowych jest likwidowane od lat, a teraz trwa atak na szkolnictwo społeczne. Zapytałam ich, dlaczego przyszli. Usłyszałam, że dostali ustne polecenie monitoringu wszystkich placówek, które uczą w języku polskim, a więc także dwóch ostatnich szkół państwowych. W "batorówce” pytano o umowy z nauczycielami, umowę najmu lokalu, stan konta. Oczywiście działamy w sposób przejrzysty, nie mamy nic do ukrycia. W innych szkołach proszono o wydanie list uczniów i nauczycieli.

Te akcje mogą się skończyć zamknięciem szkół społecznych?

Reklama

Tak. Placówki czekają jeszcze na kontrole sanepidu, strażaków, wydziału ideologii.

Andżelika Borys trafiła do aresztu w Grodnie

Prezes Związku Polaków na Białorusi usłyszała we wtorek zarzuty za zorganizowanie 8 marca Kaziuków, tradycyjnego jarmarku. Jak powiedział portalowi Onliner.by Ihar Biełaziorau z grodzieńskiego MSW, chodzi o "naruszenie porządku organizacji lub przeprowadzenia zgromadzeń publicznych”. Według kodeksu wykroczeń grozi jej za to areszt, grzywna lub roboty publiczne. Według PAP premier Mateusz Morawiecki zapowiedział interwencję w jej sprawie.

Jak napisał na Twitterze grodzieński dziennikarz Andrzej Poczobut, członek zarządu ZPB i współpracownik „Gazety Wyborczej”, milicjanci przyjechali po Andżelikę Borys do jej domu, po czym odwieźli na komendę. Aresztowanie szefowej nieuznawanego przez władze białoruskie Związku Polaków wpisuje się w trwającą od wielu dni kampanię wymierzoną w mniejszość polską. 11 marca w Brześciu zatrzymano współzałożyciela polskiej szkoły społecznej w Brześciu Aleksandra Nawodniczego, a nazajutrz – dyrektorkę placówki Annę Paniszewą. Śledczy zarzucają im podżeganie do nienawiści etnicznej, jak zinterpretowano zorganizowanie szkolnych obchodów Dnia Żołnierzy Wyklętych. Później prokuratura i inne służby rozpoczęły kontrole polskich szkół społecznych w Grodnie, Lidzie i Wołkowysku. Z kraju wydalono też trzech polskich konsulów, na co Warszawa symetrycznie odpowiedziała.

CAŁY WYWIAD Z ANDŻELIKĄ BORYS PRZECZYTASZ W ŚRODOWYM WYDANIU DGP