To wybór rozsądny. Więcej ludzi w Polsce - także z elektoratu i aparatu PiS (jak zresztą każdej innej partii) - żyło w PRL i robiło w PRL karierę, niż działało w opozycji demokratycznej albo wyjeżdżało na emigrację, nie mówiąc już o kończeniu Oxfordu czy "praktykach studenckich" w Afganistanie.
>>>Czy Radosław Sikorski jest magistrem?
Oczekuję jednak oficjalnego zakończenia przez PiS epoki "polityki historycznej", jawnego zadekretowania końca antykomunizmu, potępienia młodych historyków z IPN za ich nadmierny radykalizm rozliczeń itp. Nie można obsługiwać zarówno PRL-owskich nostalgii Karskiego, jak i anty-PRL-owskich namiętności antykomunistycznej młodzieży.
Nie można wiecznie jeść politycznego sianka z obu korytek. W sytuacji kiedy Karski rozlicza Sikorskiego za przeszłość, deklaracje prezesa PiS w rodzaju: "Stoimy tu, gdzie stali stoczniowcy, a nasi polityczni przeciwnicy tam, gdzie stało ZOMO" - zaczynają brzmieć już przesadnie obłudnie, nawet w kontekście zupełnie zrozumiałej politycznej pragmatyki. Nie można wiecznie uprawiać antykomunistycznej polityki historycznej z Karskim, który słusznie ceni swój złoty medal za działalność we władzach komunistycznego ZSP.
Oczywiście w Polsce jest więcej takich przykładów subtelnej hipokryzji i nie zdarzają się one wyłącznie w szeregach Prawa i Sprawiedliwości. Bronisław Komorowski przypomina sobie o dawnym własnym - zupełnie autentycznym i heroicznym - antykomunizmie, kiedy trzeba zaatakować PiS za używanie PRL-owskiego sędziego Kryże. Trochę mniej intensywnie o nim pamięta, kiedy głosuje przeciwko likwidacji WSI.
Skończmy z polityką historyczną po obu stronach. Bo jest ona zakłamywaniem i niszczeniem polskiej historii. Niech pierwsza "Solidarność", niech opozycja demokratyczna przetrwają choćby w podręcznikach historii. Choćby w filmach Andrzeja Wajdy czy Agnieszki Holland. Bo tzw. postsolidarnościowa polityka historyczna zniszczy polską historię najnowszą do końca i nieodwracalnie.
>>>Sprzeciw Turcji nie pomoże Sikorskiemu