Profesorowie z Polskiej Akademii Nauk szacowali, że skarb państwa w wyniku afer węglowych stracił nawet 50 mld złotych (w latach 1993–2005). Tak wysoka suma pokazuje, że mamy do czynienia ze szkodami o znaczeniu dla państwa strategicznym.

To, że do dziś wiele ogniw węglowych mafii nie zostało odsłoniętych, po raz kolejny pokazuje, że państwo polskie nie potrafi troszczyć się o swoje podstawowe - właśnie strategiczne - interesy. Co potrafi państwo polskie?

Reklama

Działać niekonsekwentnie i ulegać zorganizowanej presji środowisk węglowych: z jednej strony układowo-aferowych, z drugiej biurokratyczno-związkowych. Wśród przyczyn tego stanu rzeczy są nieprzejrzyste struktury własnościowe. Ale też wątłość i sztywność struktur państwa - gdy porównamy je ze sprawnością i elastycznością nieformalnych, niekiedy czysto kryminalnych powiązań. Wreszcie, występujące przez lata w policji i prokuraturze postawy lęku wobec możliwości świata przestępczego.

Mafie węglowe (jak i wiele innych afer) pokazują, że państwo polskie jest mniej sprawne i mniej szczelne od aferowych brudnych wspólnot („brudna wspólnota” to określenie nieżyjącego już wybitnego socjologa Adama Podgóreckiego).

Zmowa milczenia

Reklama

Zmowa milczenia to jeden z podstawowych mechanizmów, dzięki którym sprawcy przestępstwa przez lata mogą pozostawać bezkarni. By taka zmowa działała, między sprawcami musi występować wysoki poziom wzajemnego zaufania. W obliczu takiej zmowy (zwłaszcza w wykonaniu doświadczonych graczy) jedynym sposobem zdobycia dowodów są ofensywne działania policji i tajnych służb. Działania tego typu jak tak krytykowane operacje Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Warto mieć świadomość, że wywieranie presji na CBA, by zrezygnowało z ofensywnych form działania - zanim wykazano rzeczywiste nieprawidłowości w pracy Biura - to zmniejszanie ryzyka, na które narażeni są przestępcy.

Reklama

Z punktu widzenia mechanizmów aferowej zmowy, najbardziej prawdopodobnym powodem samobójczej decyzji Barbary Blidy było jej przekonanie, że zmowa milczenia pękła i ktoś - może dla ocalenia ważniejszych graczy - wydał ją na pożarcie tym strasznym politykom IV RP. Politykom, którzy wizję państwa stojącego na straży prawa i dobra publicznego chcieli traktować poważnie. Zwróćmy w tym kontekście uwagę na ten fragment słynnej rozmowy Józefa Oleksego z Aleksandrem Gudzowatym. W pewnym momencie były marszałek Sejmu, były premier RP, były minister spraw wewnętrznych i administracji, były szef SdRP itd. mówi o swoich partyjnych towarzyszach: „W d... by tego Wassermanna pocałowali, jakby mogli, żeby tylko ich nie ruszył”.

Te słowa Oleksego były dobrym komunikatem dla opinii publicznej - choć z początku nie do wyborców był on skierowany. Komunikatem, że politycy uwikłani w mętne przedsięwzięcia wreszcie czują respekt przed swoim państwem. Że tym razem to nie policjanci i prokuratorzy lękają się dobierać aferzystom do skóry, ale że duszę na ramieniu nosi „sitwa lewicowa”, która Polskę „miała w d...” (to znów nieoceniony Józef O.).

A dziś - dobrze, że sprawy mafii węglowej trafiają do sądu. Obawiać się należy wszelako, że rozmaite sitwy odzyskały już „zaufanie” do ich państwa; nikogo nie muszą już „całować w d...”, gdyż wystarczy - po staremu - przemawianie do ręki.

Ściemnianie artystyczne

W dyskusji telewizyjnej po słynnej prokuratorskiej medialnej prezentacji powiązań ogniskujących się wokół Najlepszego Płatnika, Kazimierz Kutz, reżyser, wówczas senator, obecnie poseł PO wystąpił w roli typowego ściemniającego, twierdząc, że ludzi takie rzeczy nie interesują. Zdaniem wybitnego artysty ludzi mają nie interesować mechanizmy powodujące, że państwo polskie staje się chłopcem na posyłki kogoś pozostającego w cieniu. Nie tak dawno redaktorzy DZIENNIKA, Sławomir Cichy i Tomasz Szymborski, w tekście o mafii węglowej pisali, że „Śląsk od lat toczy gangrena węglowej korupcji”. A artysta/polityk-amator z tego regionu radzi opinii publicznej, by odwracała oczy od prezentacji odsłaniającej ważne mechanizmy oligarchicznej gry. Moralista może być taką postawą zaskoczony. Socjolog wie, że artyści - spójrzmy na nich historycznie - tyleż razy faktyczne mechanizmy życia społecznego odsłaniali co mistyfikowali.

Zatem propagowanie ściemniania „artystycznego” nie zaskakuje. Wybitny reżyser, gdy wchodzi w rolę polityka, występuje jako postulator zasłony milczenia wokół aferowych zmów.

Pewnie nie tylko on, ale także i premier Donald Tusk jako postulator powszechnego zaufania nie zdają sobie sprawy, że zmowa milczenia też należy do tych zjawisk, gdzie podstawą jest zaufanie.

p

prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog