Po chwili zresztą inwestorzy ochłonęli, przyjrzeli się tym nieszczęsnym danym i na giełdach zaczął się kolejny ruch indeksów. Kierunek mógł być tylko jeden: w dół.

Reklama

Fakty są bowiem takie, że przez cały 2008 rok w Ameryce ubyło prawie 2,6 miliona miejsc pracy, sytuacja jest więc najgorsza od 1945 roku! W grudniu stopa bezrobocia sięgnęła tam 7,2 proc., co jest najgorszym wynikiem od 16 lat. "The Wall Street Journal" na swoich stronach internetowych przedstawia zestawienia firm, które ostatnio ogłosiły programy zwolnień pracowników. Kogóż tam nie ma, naprawdę ciężko znaleźć branżę, która byłaby ostoją jakiej takiej stabilności. Prognozy też nie są najlepsze - niektórzy ekonomiści twierdzą, że w Stanach w tym roku ubędzie kolejne 2,5 mln miejsc pracy.

Ale fala załamania na rynku pracy nie jest problemem Ameryki, staje się wyzwaniem dla całego świata. Stopa bezrobocia w eurolandzie wzrasta, choć nie tak szybko jak w USA. Wczoraj dramatyczne dane o stanie swojej gospodarki rynku pracy ogłosił niedawny europejski tygrys - Estonia. A Polska? Kraj, w którym w ostatnich latach bezrobocie przestało być palącym problemem społecznym? Sytuacja - trzeba to podkreślić - jeszcze jest niezła, choć w grudniu mieliśmy największy skok bezrobocia od pięciu lat...

Mamy więc kolejne ogniwo kryzysowego łańcucha: zapaść na rynku finansowym - problemy realnej gospodarki - kłopoty rynku pracy. Ten ostatni element jest wyjątkowo groźny, gdyż poza gigantycznymi problemami społecznymi stanowi niestety najprostszą drogę do oddania jednego z ostatnich szańców, który bronił świat przed eskalacją kryzysu - popytu konsumpcyjnego. Ludzie, którzy stracili pracę bądź bardzo boją się zwolnienia, ograniczają swoje wydatki do niezbędnego minimum.

Reklama

I być może to właśnie sytuacja na rynku pracy będzie kolejnym pytaniem, na jakie będą musieli odpowiedzieć wielcy tego świata. Model ratowania instytucji finansowych - cokolwiek o nim sądzić - już istnieje. Wsparcie dla bankrutujących firm? Różnie to wygląda. Bezrobocie? Poza deklaracjami Baracka Obamy - właściwie nic. A poszukiwanie skutecznej recepty staje się coraz bardziej palące.