W Sejmie pustki, jakich dawno nie widziano. Posłów, którzy stawili się na debacie, przeliczył tvn24.pl. Okazało się, że o naprawie służby zdrowia - w sytuacji, gdy bankrutują szpitale, a pacjentów ewakuuje się karetkami - dyskutuje ledwie około 40 posłów. I to mimo że obrady komisji sejmowych przesunięto na późniejsze godziny lub w ogóle na inne dni. W ten sposób marszałek Sejmu wytrącił parlamentarzystom z ręki standardowe usprawiedliwienie nieobecności.

Reklama

Chętniej politycy uczestniczą w transmitowanych w mediach konferencjach prasowych. Przykład? Politycy LiD Wojciech Olejniczak i Marek Balicki, którzy najpierw skrytykowali rządowe projekty reformy służby zdrowia, ale na sali obrad już się nie pojawili.

Swoją konferencję prasową zwołali także inni posłowie opozycji - Zbigniew Religa, Bolesław Piecha oraz Ludwik Dorn. Bezlitośnie skrytykowali pomysły Platformy. Religa nie krył rozczarowania, że rząd nie chce podwyższać składki na ubezpieczenie zdrowotne w tempie 1 procent rocznie. Wytykał premierowi, że zgodził się na podwyżkę dopiero od 2010 roku. Twierdził, że obecna ekipa umywa ręce od tego, co dzieje się w szpitalach, i chce zrzucić na barki obywateli odpowiedzialność za kondycję tych placówek.