"Andrzej Lepper złapał mnie za włosy z tyłu głowy u dołu i trzymając zaprowadził do drugiego pokoju. Tam rzucił mnie na łóżko. To ciągnięcie za włosy bolało. Zdarł ze mnie bieliznę. Wydaje mi się, że to wtedy był tak bardzo pijany" - tak Aneta Krawczyk opisuje jedno z intymnych zbliżeń z szefem Samoobrony w hotelu poselskim.

Reklama

>>> Przeczytaj zeznania Anety Krawczyk o Stanisławie Łyżwińskim

>>> Przeczytaj zeznania Anety Krawczyk o korupcji w Samoobronie

"Podczas większości spotkań z Lepperem charakterystyczny był jego sposób zachowania się. Chciał zaznaczyć swoją dominację - ciągnięcie za włosy, szarpanie za ramiona. Dwukrotnie kazał mi klękać i klaskać nad głową. Nie było z jego strony żadnej delikatności ani czułości, dlatego było to takie paskudne. On mnie szarpał za włosy, co sprawiało mi ból. Ja mu chyba nie mówiłam, że to mnie boli, ale na pewno syczałam z bólu i starałam się ręką przytrzymywać swoje włosy. Dwa, trzy dni po mojej wizycie u Leppera rozpoczęłam pracę w biurze poselskim w Tomaszowie" - zeznała Aneta Krawczyk.

Reklama

Proces przy drzwiach zamkniętych

Proces w sprawie seksafery toczy się przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim od maja ubiegłego roku. Sąd utajnił rozprawy na wniosek prokuratury i pełnomocnika Anety Krawczyk ze względu na ważny interes pięciorga oskarżonych.

Oskarżeni Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński chcieli jawnego procesu. Szef Samoobrony będzie zeznawać na początku lutego i żąda ujawnienia swoich zeznań. Zapewnia, że nie było go w miejscach, o których opowiada Aneta Krawczyk.

Reklama

Podczas śledztwa w sprawie seksafery, które ruszyło po artykule "Gazety Wyborczej", Aneta Krawczyk składała wielogodzinne zeznania. Opowiadała o przekrętach finansowych w Samoobronie i o tym, że świadomie zdecydowała się na pracę za seks, bo nie miała czym nakarmić dzieci.

Krawczyk mówiła o strachu przed chorobą weneryczną, o problemach Leppera z potencją i o tym, jak technik weterynarii Jacek Popecki (skazany niedawno prawomocnym wyrokiem na dwa lata i cztery miesiące więzienia) podawał jej oksytocynę, żeby wywołać poronienie.

Cały artykuł w czwartkowym wydaniu DZIENNIKA.