Jak prezes PiS ocenia to, że w Gdańsku nie będzie premiera Donalda Tuska? "To jest tak, że w polityce czasem trzeba zaryzykować" - powiedział w tvn24 Jarosław Kaczyński.Dodał, że "bardzo żałuję" decyzji premiera, bo 4 czerwca jest dniem ważnym i jest to świetna okazja do pojednania. Mówiąc to miał na myśli pojednanie dwóch odrębnych środowisk - Polaków, którym się udało po 1989 roku odnaleźć w nowej rzeczywistości z tymi, którzy na przemianach nie skorzystali.

Reklama

>>>Lech Kaczyński wybiera Gdańsk

Jarosław Kaczyński nie chciał natomiast skomentować słów jednego ze związkowców: "Polska jest w Gdańsku, ZOMO na Wawelu". Na pytanie, gdzie powinien być 4 czerwca Lech Wałęsa, prezes PiS odpowiedział: "To jest jego decyzja." Na pytanie, czy pozwoliłby dyktować sobie warunki przez związkowców, gdyby był teraz premierem, odpowiedział: "Gdybym ciągle był premierem, to sądzę, że stocznie byłyby ocalone".

Kaczyński dodał, że jest jeszcze czas na to, by rozmawiać o decyzji premiera, ale przede wszystkim o stoczniach. Zaprzeczył, że PiS sterował związkowcami, którzy grozili zorganizowaniem protestów w Gdańsku. O Sławomirze Nowaku, który sformułował taki zarzut powiedział, że ma on tendencję do używania "ostrego języka".

Reklama

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, zapowiadana na lipiec korekta budżetu jest planowana zbyt późno. Nie wycofał się z pomysłu mocnego wspierania produkcji, nawet kosztem pożyczek. Wyraził radość z kwietniowego spadku bezrobocia o 40 tysięcy. Zauważył jednak, że nie jest to zasługa rządu tylko konsekwencja naboru robotników do prac sezonowych.

Dodał też, że źle ocenia decyzję premiera o nie mianowaniu Anny Fotygi na stanowisko ambasadora przy ONZ. Jego zdaniem, Fotyga to osoba o dużym doświadczeniu i „pewnych stosunkach w USA”, które mogłaby wykorzystać dla dobra Polski.