Trybunał wydał orzeczenie, które nie przyznaje absolutnej racji żadnej ze stron sporu. Za to obie chce zmusić do współpracy. To orzeczenie oznacza, że wojna o krzesło i samolot z października zeszłego roku, która stała się podstawą wniosku Donalda Tuska do trybunału, już nie mogłaby się wydarzyć. Rząd nie mógłby odmówić Lechowi Kaczyńskiemu samolotu i próbować odmówić mu prawa wejścia na salę obrad. I co najważniejsze dla prezydenta: groźby PO, że to premier będzie ustalał, czy prezydent może jeździć na unijne szczyty, pozostaną niezrealizowane.

Reklama

>>> Prezydent może jechać, ale premier rządzi

Z kolei rząd ma po orzeczeniu pewność, że to, co ustali, będzie stanowiskiem Polski, a nie jak to interpretował dotychczas prezydent, jedynie stanowiskiem rządu. Trybunał zresztą przyznał rządowi rację w podstawowej sprawie: między premierem a prezydentem istnieje spór w sprawie szczytów. Lech Kaczyński natomiast twierdził, że sporu nie było, i na tej podstawie wnosił o umorzenie sprawy.

W pięciopunktowym postanowieniu niemal w każdym zdaniu powtarza się słowo "współdziałanie". Według sędziów rząd nie ma prawa ograniczać udziału prezydenta w unijnych szczytach, gdyż - jak brzmi orzeczenie - głowa państwa jako najwyższy przedstawiciel Rzeczypospolitej Polskiej może podjąć taką decyzję, o ile uzna to za stosowne dla realizacji zadań. W tym punkcie trybunał zgodził się z argumentami prezydenta.

Reklama

>>> Wyrok trybunału nie kończy zbierania haków

Natomiast zgodnie z wolą rządu sędziowie uznali, że nie podlega dyskusji, że to Rada Ministrów przyjmuje stanowisko Polski na unijny szczyt i na szczycie prezentuje je premier. Zdaniem konstytucjonalisty Piotra Winczorka to jest najważniejsza część wyroku. "Rada Ministrów ustala stanowisko państwa. Prezydent, jeśli się pojawi, będzie pełnić funkcję dekoracyjną" - uważa Winczorek. Konstytucjonalista wyrok nazywa salomonowym. "Każdy dostał po troszeczku" - podsumowuje.

Sędziowie określili także, na jakich warunkach prezydent ma brać udział w posiedzeniach Rady Europejskiej. Trybunał podkreślił, że udział prezydenta w konkretnym posiedzeniu rady wymaga współdziałania z premierem i właściwym ministrem.

Reklama

Dlaczego taki nacisk sędziowie kładą na współdziałanie? Z uzasadnienia wynika, że w ten sposób dbają oni o jednolitość unijnej polityki. Jednocześnie, by nie było wątpliwości, jak w praktyce ma wyglądać współdziałanie, sędziowie nakazali rządowi, by ten stanowiska przyjęte na unijne szczyty przekazywał prezydentowi. Tak by Lech Kaczyński mógł się odnieść do poruszanych w nich spraw.

>>> PiS i PO kłócą się o orzeczenie trybunału

Sędziowie nie ukrywali podczas rozprawy, że mają ciężki orzech do zgryzienia i wchodzą w środek politycznej wojny między premierem a prezydentem. "W jakim stopniu trybunał może przyczynić się do wygaszenia sporu i czy decyzja zostanie uszanowana?" - pytał sędzia Mirosław Granat. "Premier każde rozstrzygnięcie przyjmie i podporządkuje się" - odpowiedział krótko Maciej Berek. "Nie ma wątpliwości, że prezydent z szacunkiem przyjmie rozstrzygnięcie i w pełni się podporządkuje" - dodał w imieniu Lecha Kaczyńskiego Piotr Kownacki.

p

Marcin Graczyk: Po tym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego skończą się wojny o krzesła?
Adam Bielan:* Mam nadzieję. Chociaż nie ukrywajmy: te kłótnie nie wynikały z niejasności konstytucji, bo myślę, że jej treść jest dla wszystkich oczywista, oprócz doradców premiera. Kłótnie wynikały z ambicji prezydenckich Donalda Tuska. Niestety wybory prezydenckie są dopiero za rok, więc ten spektakl może jeszcze trwać. Mam jednak nadzieje, że po tym orzeczeniu Tuskowi będzie trudno przekonać opinie publiczną, że prezydent nie może reprezentować Polski na szczytach.

Jak to? Przecież Trybunał Konstytucyjny dzisiaj jasno powiedział, że to Donald Tusk reprezentuje polskie stanowisko na szczytach UE, a prezydent może tam tylko jeździć?
We wszystkich sprawach, w których wnioskował, premier przegrał. Trybunał Konstytucyjny przyznał, że prezydent, gdy tylko zechce, może jechać na szczyt. A jeżeli chodzi o współdziałanie, to prezydent nigdy nie kwestionował takiej konieczności. Mało tego, zawsze postulował, by nie tylko na szczyty Unii, ale także na szczyty NATO jeździli wspólnie prezydent i premier, zwłaszcza że mamy w Polsce do czynienia z koabitacją.

Fragment orzeczenia, który mówi, że na szczytach stanowisko polski reprezentuje premier, nie jest porażką prezydenta?
Nie, premier pytał przecież trybunał o to, kto decyduje o składzie delegacji. A trybunał orzekł, że prezydent może jechać na szczyt, gdy tylko zechce i to bez zgody premiera, i w tym sensie sędziowie przyznali rację prezydentowi.

Ale w orzeczeniu jest zdanie, które dotyczy reprezentowania Polski. I tu trybunał jasno określił, że ma być to premier.
Nie szukajmy dziury w całym. Trybunał odrzucił wnioski premiera i tyle. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieje, że Donald Tusk wyciągnie z twego wnioski na przyszłość.

Premier nie wygrał, ale chyba też nie przegrał, bo wyrażony w orzeczeniu nakaz współdziałania między nim a prezydentem można uznać za skarcenie obu stron tego konfliktu.
Nie, absolutnie. Bo prezydent nigdy nie kwestionował prawa premiera do udziału w szczytach. Nigdy nie kwestionował też konieczności współdziałania, to premier chciał jeździć na szczyty sam. Tym samym, także w tym przypadku, trybunał przyznał racje panu prezydentowi i to na całej linii. Ja przypomnę, że to premier posuwał się do tak niegodnych zachowań jak odbieranie prezydentowi samolotu. Prezydent jest więc z tego orzeczenia naprawdę bardzo zadowolony.

>>> Nitras: To Tusk wygrał w Trybunale

Wierzy pan w to, że teraz z kłótniami o samolot to już koniec?
Niczego niestety nie można wykluczyć, bo nie wiem, z jakimi pomysłami obudzi się jutro pan minister Nowak albo pan minister Arabski. Boje się tego, bo ewidentnie widać tam brak dobrej woli.

Czyli może być tak, że to orzeczenie trybunału nic nie zmieni we wzajemnych relacjach między Pałacem Prezydenckim a kancelarią premiera?
Orzeczenie zamyka sprawę tego, czy prezydent może jeździć na szczyty. Więc tym samym tak skandaliczne zachowanie, jak to sprzed kilku miesięcy ministra Arabskiego nie może się już powtórzyć. Niewykluczone jednak, znając tych panów, że wymyślą coś nowego.

>>> Graś: Niech Bielan się nie ekscytuje krzesłami

Czyli teraz panowie nie będą się już kłócić o samolot, tylko o to, kto na szczycie Unii Europejskiej ma zabrać głos?
Panie redaktorze nie żartujmy. Prezydent dowiódł na wszystkich szczytach, na których był z premierem Tuskiem, że ma wolę do współpracy, że współpracuje z rządem. Mało tego, dowiódł, że gdy razem prezydent i premier reprezentują na szczytach Polskę, to owoce tego są dużo lepsze. Premier jedzie robić dobrą atmosferę, prezydent wygrywać ważne rzeczy dla Polski i w tym duecie świetnie się uzupełniają.

Relacje między prezydentem a premierem teraz dzięki orzeczeniu trybunału będą lepsze?
Mam nadzieję, że tak. Wierzę, że po tym orzeczeniu pozycja jastrzębi w otoczeniu Donalda Tuska znacznie osłabnie z korzyścią właśnie dla tych relacji.