Dyrektor Krzysztof Łaszkiewicz odebrał swoją dymisję w poniedziałek, w pierwszy dzień po powrocie z urlopu. Oficjalny powód? "Trwa reorganizacja komendy, szef policji ma prawo dobierać swoich najbliższych współpracowników" - tłumaczy rzecznik policji Mariusz Sokołowski. Faktycznie w centrali policji trwają zmiany, które mają doprowadzić do cięć nawet jednej trzeciej etatów.

Reklama

Ale żaden z naszych rozmówców nie miał wątpliwości, że prawdziwe przyczyny dymisji dyrektora są zupełnie inne. Proszący o anonimowość wysoki rangą oficer policji tłumaczy: powodem jest sprawa nominacji generalskich. "Łaszkiewicz fatalnie przygotował te wnioski" - twierdzi nasz rozmówca.

>> Schetyna: Kompromitacja ludzi prezydenta

Do Łaszkiewicza należało przygotowanie dokumentacji dotyczącej sześciu kandydatów na policyjnych generałów. Podpisane przez Grzegorza Schetynę jeszcze wiosną trafiły do Kancelarii Prezydenta. Jak ustalił DZIENNIK w dwóch przypadkach zawierały istotne braki. W wypadku komendanta stołecznej policji Adama Mularza pominięto, że rozpoczynał karierę w oddziałach ZOMO. "To skandaliczne, bo nawet w ogólnodostępnych życiorysach komendant Mularz umieszcza taką informację" - zapewnia jeden z bliski współpracowników szefa stołecznej policji. Sprawdziliśmy. Rzeczywiście takie informacje są m.in na stronach KSP.

Reklama

W wypadku dotychczasowego zastępcy komendanta głównego policji Andrzeja Treli zabrakło informacji, że kiedy rozpoczynał pracę jako dzielnicowy dostał etat z puli Służby Bezpieczeństwa.

Prezydent Lech Kaczyński ostatecznie podpisał jedynie dwie nominacje, a cała sprawa zakończyła się awantura z BBN, której zwieńczeniem były słowa ministra Schetyny: "Dopóki prezydentem będzie Lech Kaczyński, a szefem BBN Aleksander Szczygło, nie będę wnosił o żadne nominacje. Muszę dbać o honor podległych mi oficerów, bo wszyscy kandydaci zasługiwali na stopień generalski".

Według naszych informacji wicepremier Schetyna zażądał głów wszystkich winnych przegranej rozgrywki z BBN. Pierwszym, który zapłacił stanowiskiem, był pierwszy zastępca szefa policji Arkadiusz Pawełczyk. Oficjalnie nie miał nic wspólnego ze sprawą nominacji, a komenda poinformowała, że przyczyną są "problemy zdrowotne".

Reklama

MSWiA zaprzecza, że przyczyną dymisji w resorcie mogło być złe przygotowanie wniosków o nominację? Rzecznik resortu Violetta Paprocka: "Nie sądzę, aby te dymisje miały związek z tą sprawą".

Według naszych informatorów minister miał jeszcze jeden powód do odwołania dwóch urzędników. "Pawełczyk wraz z Łaszkiewiczem byli ostatnimi osobami ze ścisłego kierownictwa policji, którzy stanowiska piastują od czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości" - tłumaczy wieloletni urzędnik resortu spraw wewnętrznych.

Co więcej, przegrana wicepremiera Schetyny jest tym dotkliwsza, że prezydent Kaczyński podpisał nominacje dwóm szefom policji, wielkopolskiej oraz kujawsko-pomorskiej, którzy awansowali w czasach rządów PiS.

>>> Koniec z awansami, bo Schetyna się obraził

"Trudno o nominacjach nie myśleć w kategoriach swoistego handlu: my wnioskujemy o dwóch waszych ludzi, aby czterech naszych otrzymało szlify. Bilans meczu to miażdżąca wygrana prezydenta, który nominował swoich i jeszcze publicznie upokorzył wicepremiera" - komentuje poseł, członek komisji spraw wewnętrznych i administracji.

Nominacje generalskie były o tyle istotne dla wicepremiera Schetyny, że dziś wielu policjantom Platforma kojarzy się głównie z dramatycznymi cięciami w ich budżecie. "Wielu uważa, że minister Schetyna zdecydował o końcu dogadywania się z PiS w sprawie policji. Dlatego wkrótce mogą nastąpić czystki wśród szefów komend wojewódzkich, np. szczecińskiej, poznańskiej, kojarzonych z prawicą" - mówi urzędnik resortu.