Jeszcze wczoraj wylot Lecha Kaczyńskiego wisiał na włosku. Po południu minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński poinformował DZIENNIK, że wizyta nie dojdzie do skutku. W sobotę Lech Kaczyński otrzymał bowiem informację, że "z przyczyn technicznych" rządowy samolot nie może zostać użyty podczas wtorkowej wizyty na Węgrzech. W Kancelarii Prezydenta rozważano różne warianty włącznie z odwołaniem wizyty. Wczoraj wieczorem Kamiński przekazał nam informację, że prezydent jednak poleci na Węgry, ale czarterem.

Reklama

Jak dowiedział DZIENNIK, Tu-154 był w Moskwie, gdzie został wyposażony w nowy system łączności satelitarnej. Po powrocie z Rosji okazało się, że nowe urządzenia nie współpracują z systemem nawigacji i konieczna jest naprawa. "W tej sytacji korzystanie z samolotu mogłoby być niebezpieczne dla załogi i pasażerów" - mówi rzecznik sił powietrznych podpułkownik Wiesław Grzegorzewski. Teraz decyzję o dalszych losach maszyny ma podjąć Bumar, który odpowiada za umowy dotyczące serwisowania samolotu.

Pewnie nie byłoby kłopotu, gdyby nie to, że przy drugim rządowym Tu-154 prowadzone są prace konserwacyjne. Ile czasu potrwają? Nie wiadomo. Oznacza to, że na razie najważniejsze osoby w państwie zostały bez floty powietrznej. W sobotę informacje o awarii przekazano wszystkim potencjalnym użytkownikom samolotu, a więc prezydentowi, premierowi oraz marszałkom Sejmu i Senatu. Będą sobie musieli radzić sami. Jak? Latając rejsowymi lub czarterując samoloty od prywatnych przewoźników. Zaraz po prezydencie przed tym dylematem stanie premier, który w piątek ma lecieć do Kijowa. "Będziemy musieli zmienić plany. Chcieliśmy zabrać dużą delegację, ale w takim przypadku pomyślimy chyba o czarterze" - mówi szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.

Problemy prezydenta z lotem na Węgry to kolejny przypadek, kiedy leciwe maszyny stanęły na drodze polskiej dyplomacji.

Parokrotnie dochodziło do spektakularnych awarii wycofanych już samolotów Jak-40. Podczas wizyty premiera Leszka Millera w Niemczech w 2003 r. zapalił się silnik w takim samolocie. Efektem innych defektów, były awaryjne lądowania m.in. w 1999 r. ówczesnej marszałek Senatu Alicji Grześkowiak w Arabii Saudyjskiej.

Reklama

Przetarg na nowe samoloty dla VIP-ów odkładano już czterokrotnie. Może rozpocznie się w tym roku. Nie wiadomo jeszcze, ile maszyn miałoby zostać kupionych. Prawdopodobnie od trzech do sześciu.