Wałęsa był pytany w TOK FM o ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat Porozumień Sierpniowych. W poniedziałek podczas zjazdu Solidarności w Gdyni szef PiS rozpoczął swoje wystąpienie od podkreślenia, że przemawia w zastępstwie swojego nieżyjącego brata, który był człowiekiem Solidarności.

Reklama

Kaczyński mówił m.in., że przed 30 laty do stoczni przybyła grupa ludzi o znanych nazwiskach z autorytetem, ludzi - jak zaznaczył - dobrej woli, "ale mieli oni plan kompromisu, który gdyby go realizować, okazałby się być pozorem". W opublikowanym w czwartek na stronie partyjnej wywiadzie prezes PiS pytany o tę wypowiedź tłumaczył, że eksperci obawiali się, że komunistyczna władza "nie przełknie" postulatu powołania legalnych, niezależnych związków zawodowych.

Wałęsa mówił w piątek, że Jarosław Kaczyński "liczy na to, że nie pamiętamy, że może nas ogłupić". "To ja przyjąłem ekspertów, bo oni mi kazali wszyscy w prezydium, abym nie przyjmował żadnych ekspertów" - powiedział b. prezydent. "Jakby nas nawet spałowali, to przy okazji oberwie się ekspertom i będziemy solidarni wspólnie" - tłumaczył Wałęsa. "Po drugie, chciałem, by było wiele wariantów rozwiązań, prosiłem ich o wariantowe rozwiązania (...). Wszystko było przyjmowane przez prezydium, a oni nie mieli żadnych decyzji, jeden z wariantów był jakiś taki łagodny" - mówił Wałęsa.

"Kaczyński nie może mieć zielonego pojęcia o tamtych czasach i o tamtej koncepcji, dlatego, że my tego nie załatwiliśmy na podsłuchach, my załatwiliśmy z innymi, z Geremkiem, Mazowieckim tak, żeby nas nie słyszeli co my robimy, żeby nie znali naszych rozwiązań" - podkreślił b. prezydent. Jak mówił, Lech Kaczyński "wtedy się w ogóle nie liczył". "Ja nie chciałbym mówić o nieżyjącym człowieku, ale naprawdę, on nie miał nic do powiedzenia, on był tak tchórzliwy, że bał się swojego cienia. Niech nie gra bohatera, Lech Kaczyński" - powiedział Wałęsa.

Reklama

Na uwagę prowadzącej, że chodzi o wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, a nie nieżyjącego prezydenta, Wałęsa odparł: "ja bym chciał oszczędzić (Lecha), ale niech (Jarosław Kaczyński - PAP) nie prowokuje, bo to on jego niszczy". "Niech on przestanie wyciągać, bo wiele rzeczy jeszcze się dowie, których nie należałoby powiedzieć, bo Lech nie żyje, a jak będzie wyciągać, to będziemy wyciągać argumenty i to dowody niepodważalne, więc proszę go, niech zaniecha tego" - mówił Wałęsa.

"Co on wyprawia, on niszczy naprawdę imię Lecha, gdzie moglibyśmy przymknąć (oczy) na parę rzeczy. Niech będzie już bohaterem, w porządku przymknijmy oczy" - dodał b. prezydent. "Ale jeśli on będzie prowokował, opowiadał głupoty i wynosił w taki sposób brutalny, bezczelny, kłamliwy, to trzeba będzie reagować" - zapowiedział Wałęsa.