"Hitler chętnie nazywał Weimar kondominium brytyjsko-francuskim, powtarzał, że Niemcy są przez demokrację zniewoleni, a jednocześnie startował w każdych wyborach, do których tylko był dopuszczany" - pisze w "Krytyce Politycznej" Cezary Michalski. Felietonista "Krytyki Politycznej" przypomina, że przywódca nazistów przegrywał każde wybory, po czym od razu atakował wygranych.

Reklama

"Ogłaszał polityków zwycięskich, tych, którzy go pokonali, tych, na których zagłosowała większość Niemców, politykami nieniemieckimi, niegodnymi Niemiec, uprawiającymi wobec obcych mocarstw - pisze Michalski. I dodaje, że takie same wątki pojawiają się w wypowiedziach "polskiej, bardziej dupowatej odmiany Adolfa Hitlera". Michalski wprawdzie nie wymienia nazwiska osoby, o której myśli, ale wyraźnie sugeruje, że chodzi mu o szefa PiS.

Dostaje się też Kaczyńskiemu za katastrofę smoleńską i krytykę Okrągłego Stołu. Według felietonisty, porozumienie z komunistami jest tym dla PiS, czym dla nazistów był Traktat Wersalski. Jednocześnie jednak uspokaja, że nam dyktatura nie grozi. "Prawdziwy Hitler miał w antywersalskiej polityce historycznej groźne polityczne narzędzie, podczas gdy nasz dupowaty Hitler już o Henrykę Krzywonos może się potknąć w swoim nieudolnym marszu do władzy" - pisze Michalski.



Felietonista "Krytyki Politycznej" nie oszczędza też szeregowych posłów PiS. Porównuje ich wypowiedzi, do wypowiedzi hitlerowców. "Naziole pierwotni, kiedy ich pytano o ich faktyczny stosunek do Żydów, o realizm ich koncepcji polityki zagranicznej, o problemy w ich własnej partii, o Noc Długich Noży… zamiast wikłać się w ryzykowny dialog z pytającymi, wybierali konsekwentny monolog. Ich ówczesne odmiany Kemp i Błaszczaków odpowiadały, że to są tematy zastępcze, podczas gdy w rzeczywistości należy pytać o słabość weimarskiego państwa"

Reklama

Jednocześnie jednak Michalski atakuje PO. Bo przypomina, że Republika Weimarska padła przez słabe rządy. Według niego afery, które dzieją się obecnie w Polsce - jak sprawa Karnowskiego, czy walka w PO między Schetyną a Palikotem to "przedszkole". Do tego "Instytucja sejmowej komisji śledczej została przez polski Weimar, za pomocą Mirosława Sekuły wspartego przez partię władzy łącznie z Jarosławem Gowinem, ośmieszona i zlikwidowana", a nowy szef klubu PO to tylko marionetka w rękach Schetyny i Tuska.

"Tomczykiewicz jako szef klubu parlamentarnego partii rządzącej to już poziom konia wprowadzonego przez Kaligulę do rzymskiego senatu. Tusk i Schetyna wprowadzili Tomczykiewicza na stanowisko szefa klubu parlamentarnego PO wyłącznie po to, by pokazać, że dla ich władzy nie ma żadnych ograniczeń" - wyjaśnia Michalski.

Według Michalskiego największym problemem jest teraz to, że, tak jak w Republice Weimarskiej, Polacy nie mają wyboru. Mogą poprzeć albo Tuska, albo Kaczyńskiego, bo trzecia siła - lewica, w Polsce się nie liczy.