Prof. Jadwiga Staniszkis pytana, czy szef PiS obraża prezydenta mówiąc o nim "Pan Komorowski", odpowiada wprost: "Kaczyński obraża Komorowskiego i powinien przestać to robić". "To zła retoryka" - dodaje socjolożka.

Reklama

Szef PiS nie zna się na kobietach, nie zna się na mężczyznach

"Jarosław Kaczyński był szczery w trakcie swojej kampanii, tylko on siebie nie pamięta z tamtego czasu. Mówiłam mu, żeby nie brał tych leków. On szczerze mówił, że nie ma już postkomuny, bo żeby oddać komuś sprawiedliwość, to najpierw trzeba przywrócić mu godność i zdjąć z niego odium wroga. I on w swojej rozpaczy przeszedł tę drogę, bo dostrzegł, że wszystkie ofiary tej tragicznej pielgrzymki były równe, ale później o tym zapomniał, ale tego nie zanegował" - mówi Staniszkis.

Twierdzi ona także, że Kaczyński wcale nie chciał urazić Joanny Kluzik-Rostkowskiej czy Pawła Poncyljusza. Zdaniem Staniszkis to wynik tego, że szef PiS nie zna się na kobietach, nie zna się na mężczyznach i nie potrafi prawić komplementów.

Reklama

Czy zatem człowiek, który nie zna się na ludziach i nie potrafi wyartykułować emocji może być premierem lub prezydentem? "Ale Kaczyński ma wizję i zna się na państwie" - ripostuje Staniszkis.

Socjolożka twierdzi, że to błąd, iż Kaczyński odstawił na boczny tor Kluzik-Rostkowską oraz Poncyljusza, a dał dojść do głosu Mariuszowi Błaszczakowi, Joachimowi Brudzińskiemu i Markowi Kuchcińskiemu. "To błąd i nie rozumiem tego, ale może zdaniem Kaczyńskiego konieczny jest taki ruch dyscyplinujący, bo to samo robi PO" - mówi Staniszkis.

Fotyga i jej "babskie gadanie"

Reklama

Skomentowała ona także tekst Anny Fotygi, w którym ta zarzuciła Donaldowi Tuskowi, że gra Polską, i że jego miejsce było "w błocie i ciemności, przy ciele Prezydenta, a nie w uścisku Putina".

"Nie przepadam za poetyką Fotygi, bo jej wypowiedzi nic nie wnoszą. Język Fotygi jest babski, to takie sentymentalizowanie niepotrzebne. Już raz powiedział to Brudziński mówiąc o czarnej folii czy Kowal mówiąc delikatnie o zbieraniu liści. Fotyga niepotrzebnie rozwadnia ten emocjonalny przekaz kierowany na siłę. Niech Fotyga zajmie się realną polityką. Podobnie PiS niech zajmie się ustawami okołobudżetowymi, zamachem na renty przez skapitalizowanie, niech krzyczy o tych, którzy kupili za grosze długi szpitali i o możliwości bankructwa tych szpitali. PiS powinien zająć się konkretnymi sprawami w duchu Grażyny Gęsickiej, a nie sentymentalnym babskim gadaniem w stylu Fotygi" - radzi prof. Staniszkis.

"Maminsynek" Ziobro następcą Kaczyńskiego?

Jej zdaniem Kaczyński prędzej czy później namaści Zbigniew Ziobrę na swojego następcę. Socjolożka dokonuje przy tym analizy osobowości europosła PiS.



"Ziobro działał wcześniej na nerwy Kaczyńskiemu. Pamiętamy jak Kaczyński upokorzył Ziobrę. Dzisiaj Ziobro swoją słabość, maminsynkowatość przekształcił w siłę. Ziobro jest takim samym maminsynkiem jak Kaczyński czy Rokita. To jest ten sam typ osobowościowy, którym kobiety chcą się opiekować, któremu chcą matkować, a równocześnie formują się w liderów poprzez zadanie, które na siebie biorą. Ziobro jest pod tym względem bardzo podobny do Kaczyńskiego, który, mówiąc wciąż o tych podwórkach, ma w sobie coś z maminsynka, grzecznego chłopca" - przekonuje Staniszkis.

"Ziobro przez mężczyzn postrzegany jest jako mężczyzna formujący się przez spełnianie zadań, a kobiety pochylają się nad jego emocjonalnością, którą chcą się zaopiekować. Ziobro świadomie zbudował wokół tego swoją formułę polityczną i spowodował, że ludzie go kochają. On wykorzystuje te emocje polityczne. On nie może przerosnąć swojej formuły małego, dzielnego chłopczyka w szeleczkach, bo inaczej straci swoją magię" - dodaje Staniszkis.

Pytana, czy kolejny raz poparłaby Kaczyńskiego mówi, że tak. "Wesprę Kaczyńskiego, nawet jeszcze mocniej niż poprzednio. On wciąż może zostać premierem Polski, chociaż jest typem, który, jak mi się wydaje, woli walczyć o władzę niż ją sprawować" - stwierdziła socjolożka.