"W języku nienawiści, choć PO też się stara, PiS wciąż przoduje. Jarosław Kaczyński w 2007 roku życzliwie ocenił cały Naród Polski, jako hołotę. A brzmiało to tak: <Socjalizm to był ustrój hołoty, dla hołoty>" - czytamy na blogu.
Zdaniem europosłanki Jarosław Kaczyński "pełnymi garściami czerpał z dobrodziejstw PRL".
"Uczył się, studiował, zrobił komunomyślny doktorat. Nie siedział, nie był internowany. W jego teczce zachowała się notatka z 1981 roku: <Nie jest ekstremistą pierwszej kategorii. Do internowania nie kwalifikuje się>. Wygląda na to, że nie był nawet dziesiątej kategorii, choć chwali się, że stał tam, gdzie i teraz. Za swoich rządów mścił się za minioną bierność" - uważa Senyszyn.
Według niej prezesowi PiS "dzielnie pomagał Zbigniew Ziobro. "Obaj byli przepełnieni chrześcijańską miłością. Najbardziej do Barbary Blidy. Nie chcą pamiętać, że Jej śmierć stanowiła swoisty mord polityczny" - twierdzi europosłanka.
"W latach 2005-2007, PiS&company, pod wodzą Jarosława, to była nowa jazda polska. Jazda po rodakach, jak po burej suce. Używali takich słów miłości, jak <dziadek z Wermachtu>, <małpa w czerwonym>, <wykształciuchy>, <spieprzaj dziadu>, <mołczat sobaki>. Wyspecjalizowali się w prowokacjach, aresztowaniach o 6 rano, wydobywczych aresztach, ingerowaniu w pracę prokuratury i sądowe wyroki. Zastraszali i poniżali. To za ich rządów z Polski wyjechało 2 miliony obywateli. To było prawdziwe żniwo nienawiści rozpętanej przez kaczyzm" - pisze Senyszyn.
Zdaniem europosłanki SLD Jarosław Kaczyński i jego partia po morderstwie w Łodzi "wcale się nie zmienili". "Wykluczają język nienawiści stosowany przez innych. Za swój nie przepraszają, ani nie obiecują poprawy. Jątrzą dalej" - czytamy na blogu.