Od czego zacznie prace komisja konstytucyjna?
Jarosław Gowin (PO): Od dodania do konstytucji rozdziału regulującego stosunki Polski i Unii Europejskiej. W tej chwili mamy dwa projekty, jeden zgłoszony przez PiS jest już w Sejmie, a lada dzień swój przyśle prezydent. Prace ruszą na najbliższym posiedzeniu Sejmu pod koniec listopada.
PiS chce, by Trybunał Konstytucyjny mógł oceniać unijne rozporządzenia pod kątem zgodności z konstytucją. Takie rozwiązanie może liczyć na pana poparcie?
Za wcześnie, by o tym wyrokować. Opinie ekspertów są skrajnie różne. Można wpisać taką zasadę do konstytucji wprost. Ja żadnej możliwości nie zamykam.
Pan chciałby takiego zapisu?
Jestem za zabezpieczeniem się przed nadmierną inwazją prawa europejskiego, ale czy da się to zrobić, tak jak chce PiS, nie wiem.
Zapis wprost byłby lepszy?
Nad tym będziemy się zastanawiać przez najbliższy rok. To jest przedmiotem sporu. Specjaliści od prawa europejskiego uważają, że to niemożliwe. Inaczej konstytucjonaliści – wśród nich nie ma jednomyślności, czy wpisanie takiej zasady do konstytucji jest możliwe, czy nie. Trzeba przyjrzeć się praktyce w innych karach. W Niemczech Trybunał Konstytucyjny stwierdził wyższość swoich orzeczeń nad prawem europejskim. W Wielkiej Brytanii, gdzie nie ma konstytucji, rząd zapowiedział pracę nad ustawą z takimi rozwiązaniami.
Reklama



Reklama
Co budzi wątpliwości w projekcie PiS?
Zdaniem części konstytucjonalistów postawi on trybunał przed wyborem zero-jedynkowym i sędziowie, by uniknąć kontrowersji politycznych, mogą się uchylać od zajmowania stanowisk w sprawie sprzeczności prawa polskiego z europejskim. Czyli może się okazać, że szczegółowe zapisy, które proponuje PiS, w praktyce będą sprzeczne z celami przyświecającymi zgłaszającym projekt. To kwestia wiarygodności państwa na zewnątrz i możliwości skutecznego przeciwdziałania próbom nadmiernego ingerowania w polski porządek prawny.
Ale Europejski Trybunał Sprawiedliwości stoi na gruncie wyższości prawa unijnego nad krajowym?
Ale jak widać, ani Niemcy, ani Brytyjczycy nie przejmują się takim podejściem.
Oni uznają wyższość prawa unijnego w ramach kompetencji przyznanych już Unii.
Ale chodzi o to, by te kompetencje nie były nadmiernie rozszerzane, by poszczególne państwa członkowskie nie były poddawane presji ze strony biurokracji brukselskiej, która okaże się ingerencją w system prawny.
Dlaczego takie zapisy są potrzebne?
To jest pytanie o to, jaką formułę Unii Europejskiej chcemy preferować. Czy chcemy, by Unia przekształciła się w twór jednorodny, czy mamy ją traktować jako Europę ojczyzn. Nie ukrywam, że mi jest bliższy ten drugi kierunek.
Ale w naszej konstytucji jest zapis, że źródłem prawa są konstytucja i umowy międzynarodowe, które muszą przejść ratyfikację. To nie wystarczy?
Zdaniem części konstytucjonalistów tak, ale inni mają odmienne zdanie i właśnie w tym punkcie jest spór. Ja nie przesądzam, argumenty jednej i drugiej strony są bardzo poważne i właśnie od poważnego namysłu klasy politycznej zależy wypracowanie jakiegoś rozwiązania.



Im mniej zmian, tym lepiej
Im mniej zmian w obecnie obowiązującej konstytucji, tym lepiej. Już w obowiązującym stanie prawnym konstytucja ma pierwszeństwo przed prawem unijnym, gdyż zgodnie z obowiązującą ustawą zasadniczą to ona jest najwyższym prawem w Polsce. Oczywiście Polska w pewnych dziedzinach przekazała kompetencje na rzecz Unii, co nie oznacza, że przekazała prawo do stanowienia przepisów zmieniających naszą konstytucję. A skoro tak, to istnieje raczej potrzeba dania Trybunałowi Konstytucyjnemu faktycznych możliwości oceny, czy akty unijnego prawa wtórnego są zgodne z naszą konstytucją.
Nie mącić w konstytucji
Wszystkie unijne akty prawne są albo negocjowane, albo konsultowane przez nasz rząd i to my musimy zadbać, by przy tworzeniu tego prawa było ono zgodne z regułami naszej konstytucji. A jeśli jakiś przepis byłby niezgodny z naszą konstytucją, to równie prawdopodobne jest, że jest niezgodny z podstawowymi zasadami Unii Europejskiej, tylko trzeba to umieć wskazać. Wprowadzanie nowego zapisu do konstytucji może podważyć zasady, na których weszliśmy do UE, co zamąci porządek stosowania prawa w Polsce jako w kraju członkowskim Unii Europejskiej.