Leszek Miller zapewnia, że jako premier zareagowałby na raport MAK bardzo podobnie do Donalda Tuska. "Tusk postąpił rozsądnie i rozważnie – i inaczej nie można było tego wszystkiego ująć" – kwituje w rozmowie z portalem Onet.pl były szef rządu.

Reklama

"Tusk musi oprzeć się szaleństwu PiS. Musi być odporny na szaleństwo pisowskiego scenariusza wmówienia Polakom, że za sterami Tu-154M siedzieli rosyjscy kontrolerzy, a nie polska załoga" – podkreśla Leszek Miller. Według niego, nie można uciekać od polskiej odpowiedzialności za rozwój wydarzeń 10 kwietnia, a nazywanie raportu MAK "policzkiem" jest "dziwaczne". "Raport nie tyczy się Polski, ale załogi Tu-154M i pasażerów w tym samolocie. Zwłaszcza tych najważniejszych, którzy wywierali presję na wykonanie zadania niewykonalnego" – podsumowuje.

Jednak dyskusja o katastrofie, a następnie o śledztwie i raporcie MAK, doskonale wpisuje się – według Leszka Millera – w bieżącą walkę polityczną. "Tragedia smoleńska jest paliwem, na którym PiS chce wrócić do władzy. Oni są przekonani, że mówiąc jeszcze więcej i dobitniej o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia, utrzymają przy sobie betonowy elektorat" – dodaje.

Były premier nie ukrywa też swojego krytycznego zdania o tezie na temat zamachu na prezydencki samolot. "Jest to zamach na inteligencję Polaków. Kto miał motyw, aby dokonać zamachu na Lecha Kaczyńskiego? Nie odgrywał on istotnej roli w polityce europejskiej i światowej. Budził uśmiech politowania, a nie krzyk trwogi. (…) jego wizyta na granicy rosyjsko-osetyńskiej była rodem z serii filmowych pomyłek, a nie dramatów. Poza tym było powszechnie wiadomo, że z tak niskim poparciem Kaczyński nie zostanie wybrany na następną kadencję. Po co komu jakiś zamach?" – stwierdził.

Reklama

"Zdarzają się różni ludzie, także rozmaici dewianci, którzy będą uważać, że Lech Kaczyński zginął śmiercią męczeńską w wyniku zamachu" – zaznaczył.

Ocenił też medialną ofensywę męża Marty Kaczyńskiej. "Dubieniecki próbuje zrobić karierę polityczną na trumnie prezydenta Kaczyńskiego. Wierzy, że słowa o zamachu w elektoracie PiS będą przynosiły mu poklask. Mąż Marty Kaczyńskiej wpycha się do pierwszego szeregu działaczy PiS, próbując wejść do wąskiego kręgu decyzyjnego tej partii".