"Ta informacja od razu wydawała mi się mało prawdopodobna, ale nakazałem ją sprawdzić. Otrzymałem już informację, że taka instrukcja na sto procent nie istniała, ani nie istnieje" - powiedział dziennikarzom gen. Cieniuch.
O sprawie napisała "Komsomolskaja Prawda". Według gazety, do katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem mogła doprowadzić tajna instrukcja, na podstawie której samolot może odejść na lotnisko zapasowe tylko za zgodą "głównego pasażera".
Rosyjska gazeta bliska Władimirowi Putinowi wyjaśnia, że o istnieniu takiej tajnej instrukcji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego dowiedziała się od jednego z polskich dziennikarzy. Nie podała jednak jego nazwiska.
W pierwszej reakcji rzecznik rządu pytany w RMF FM, czy instrukcja istnieje, odparł, że tak, ale on nie zna jej szczegółowych zapisów. "Na szczęście bardzo szybko i zdecydowanie dowódca pułku zdementował istnienie takiej instrukcji, o jakiej mówi <Komsomolskaja Prawda>" - powiedział kilka godzin później. Przyznał, że jest instrukcja HEAD, ale nie ma nic wspólnego z tym, co napisała rosyjska gazeta.
Komentarze (51)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePremier Tusk szybko się uczy od swojego przyjaciela Wowy,
byszego tajniaka KGB, póżniej szefa ruskiego FSB, obecnego faktycznego, satrapy Rosji.
Podejmując różne zagrania w obronie zagrożonego swojego stołka, spadających słupków popularności jego i Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk, nie poprzestaje już na zwykłych PR-owskich sztuczkach !
Donald Tusk, zaczął już stosować typowo, kgbowskie i ubowskie, czy sbeckie sposoby manipulacji informacjami i dezinformacji opinii publicznej!
To z polecenia Donaldka, jego aparatczyk, minister Graś, nie podając żadnych dowodów, wbrew dementi szefa sztabu sił zbrojnych, najpierw ogłosił wszem wobec jakoby była jakaś instrukcja a kilka godzin póżniej to zdementował!
Bo przecież część Polaków, nie usłyszy dementi, część zaś tak jak i wiele osób z zagranicy pomyśli, że musi w tym coś być ! i ile by tych dementi nie było, dezinformacja odniesie, zamierzony cel!
"...Jak został potraktowany kpt. Protasiuk przez gen Błasika po incydencie gruzińskim pomogłoby w wyjaśnieniu sprawy..."
^^^^^^^^^^^^^^
Incydent gruzinski to byl maly pikus w porownaniu z tym, co sie wydarzylo na Okeciu NA DWIE ZALEDWIE GODZINY PRZED ODLOTEM!
Protasiuk zostal przez Blasika potraktowany gorzej niz stara scierka do szorowania latryny, a mianowicie spostponowany, odarty z godnosci oficera i dowodcy rzadowego samolotu, po czym brutalnie wepchniety do "komorki" i tam zamkniety z przykazanie, zeby stamtad nosa nie wychylal, zeby go przypadkiem "prezydent wszystkich Polakow" nie zobaczyl!!!
A Blasik de facto przejal funkcje kapitana samolotu, chociaz nie mial pojecia o jego prowadzeniu, nie mowiac juz nawet o ladowaniu w warunkach ekstremalnych!
Jakby tego nikczemnego szyderstwa z podwladnego i deptania jego godnosci bylo Blasikowi malo - bezczelnie POJAWIL SIE W KOKPICIE ZE SWOIM WREDNYM "WITAM, WITAM", po czym jakby nigdy nic czul sie tam jak u siebie w domu i sie panoszyl!
Mnie na miejscu Protasiuka wlosy by sie zjezyly na plecach i krew trysnela uszami, a oczy zaszly bielmen!
I tenze Blasik, dowodca polskiego lotnictwa i "pierwszy pilot RP" (jak go szumnie nazwala wdowa po nim) nie mial nawet podstawowej orientacji w tym, co dzieje sie w sercu i glowie Protasiuka w tym momencie???
Choc to, co mowie, moze sie komus wydac straszne i nieludzkie, ale powiem, ze moze i lepiej, ze ten czlowiek juz niczyim dowodca nie bedzie!
> Prezydenta.Wszystkie osoby pojawiające się w kokpicie pojawiają się
> tam z akceptacją p.Prezydenta a nawet z jego polecenia.Pojawia się
> tam p. Generał który w ciągu 5 miesięcy awansuje dwukrotnie.W
> normalnych warunkach są czasookresy awansowe.Co więc pupilek p.
> Prezydenta tam robi? No więc zamiast zakazać pilotom ryzykownego
> manewru lądowania czyta im kartę lądowania by usprawnić
> lądowanie.Wcześniej p. Kazana (którego głosu nie rozpoznała córka)
> z "własnej" inicjatywy przemyka przez prezydencką salonkę by
> dowiedzieć się o ciężkich warunkach lotu i stwierdzić,że będzie
> problem.Wiadomo chyba o co chodzi.W stenogramie czarnej skrzynki
> jest jeszcze ciekawy zapis:Godz:10.23.01,8-Panie kapitanie czy jak
> już wylądujecie (niezr.), czy ja mogę się spytać?"Tak chyba nie
> zwraca się nikt z załogi,ani w kokpicie ani stewardessy?Ciekawe
<>tak bardzo ciekawe prawo mieć swoje zdanie.Wiadomo jakie
> ono jest ale to jej prawo jak zresztą kazdego z nas.Moje zdanie jest
> takie
1. urażona duma i decyzja o wyjeździe,
2. umieszczenie wszystkich oficjeli w jednym samolocie, mając do dyspozycji dwa,
3. nie posłuchanie sugestii dowództwa 36 Pułku o wcześniejszym wylocie z Okęcia by mieć zapas czasowy w razie niepogody,
4. spóźnienie się L. Kaczyńskiego 40 min. do czasu wylotu,
5. błędna decyzja pilota o lądowaniu pod wpływem nacisku…
Zastanawianie się czy lądować czy nie po słowach pilota, że takowe jest niemożliwe i obecność w kokpicie generała Błasika pokazuje jasno, że wpływ taki był wywierany. Jak został potraktowany kpt. Protasiuk przez gen Błasika po incydencie gruzińskim pomogłoby w wyjaśnieniu sprawy.
za smierc 95 ODPOWIADAJA BLIZNIACY.
\
FAKTY SA NIEUBLAGANE ...
Premier Rosji Putin zaprosil do Katynia premiera Polski Tuska, prezydent Polski zostal zaproszony przez prezydenta Rosji do Moskwy na defilade 9 maja. Ale Lech Kaczynski postanowil hucznie rozpoczac akcje wyborcza wlasnie w Katyniu, o ktorym wypowiadal sie w celach propagandowych zwykle przed nadchodzacymi wyborami, uprzednio przed wyborami do PE. Niezaporoszony przez Miedwiediewa Lech Kaczynski wybral sie wiec prywatnie, co gorsza z 95 wieloma osobami, osobiscie przez niego zapraoszonymi.
Dostep do kabiny pilota jest wylacznie przez salonke prezydencka do ktorej nie ma wstepu nikt jesli nie jest zaproszony. Nie ulega kwestii ze prezydent poprosil szefa protokolu aby dowiedzial sie od kapitana czy przybeda na czas aby uczestniczyc w przedstawieniu zwiazanym z kampania wyborcza prezydenta, ktory to Katyniem zainteresowany byl tylko raz przed kampania wyborcza do Europarlamentu, nigdy przedtem.
Nalezy dodac, ze kapitan Tupolewa byl drugim pilotem w slawetnym locie do Gruzji. Po ktorym pilot uslysza 'Tchorzu. My sie jeszcze policzymy" (tak jak stokrotka) i rzeczywiscie „wyladowal” on przed sadem wojskowym. Jak mowil, mial szczescie ze trafil mu sie rozsadny sedzia (ale nie musial).
Najważniejsze słowa wypowiedziane zostały przez kontrolera z wieży o 10.24.51,2: "Temperatura plus 2, ciśnienie 7-45, 7-4-5, WARUNKÓW DO LĄDOWANIA NIE MA",
Zastosowanie obojętnie jakiej, cywilnej czy wojskowej procedury odejścia na lotnisko zapasowe na pewno nie spowodowałoby katastrofy na lotnisku pod Smoleńskiem.
Kiedy szef protokolu oznajmil prezydentowi informacje od kapitana ze ladowanie w Smolensku jest niemozliwe, prezydent powinien byl podjac decyzje polityczna czy ladowac w Witebsku(Bialorus), Moskwie, czy wracac do W-wy (ale hanba). Wiadomo ze mial trudnosc z podemowaniem decyzji wiec jej nie podjal i zadzwonil do brata, sytuacja byla dla niego krytyczna bo zwykle dzwonil po ladowaniu. Wg hakerow NAJPIERW BYŁA ROZMOWA O SZPITALU, POTEM LECH POINFORMOWAŁ BRATA O KŁOPOTACH Z WYLĄDOWANIEM, MGLE...NA CO JAROSŁAW ODPOWIEDZIAŁ, TO ZA POWAŻNA WIZYTA BY TAM NIE BYĆ...OD CZEGO MASZ BŁASIKA.
Wowczas Lech zawezwal gen. Blasika i zazadal aby on jako Dowodca Wojsk Lotniczych pojawil sie w jego salonce.
Blasik odpowiedzialny za katastrofę “Casy” (przynajmniej w stopniu polityczno-moralnym), wybroniony przez L.Kaczyńskiego od dymisji lub odwołania siłą rzeczy “pozostał” jego pupilem, dwukrotnie przez niegoo awansowanym w bardzo krotkim okresie czasu. Prezydent jako zwierzchnik sil zbronych rozkazal aby general dopilnowal wykonania rozkazu "punktualnego" ladowania w Smolensku, pomimo ze sam prezydent byl laskaw spoznic sie o 40 min. Jak wynika ze stenogramów DOWODCA WOJSK LOTNICZYCH BLASIK czytal pilotom PUNKTY procedury lądowania. Tak sobie "wpadł był"do kokpitu i czytał je załodze ...
A pilot z generalem na karku złamał wszelkie procedury logistyczne nie dopuszczajace do ladowania w takich warunkach. Zaden pilot cywilny by tego nie zrobil, bo po pierwsze drzwi do kabiny pilotow sa zamkniete. W ekstremalnie trudnych warunkach ladowania, w kabinie trwalo zamieszanie, ludzie wchodzili mowili, a tak trudna sytuacja wymaga od kapitana samolotu ekstremalnej koncentracji. Zastosowanie obojętnie jakiej, cywilnej czy wojskowej procedury odejścia na lotnisko zapasowe na pewno nie spowodowałoby katastrofy na lotnisku pod Smoleńskiem.
Nie zapomnimy slow Blasika : JAK NIE WYLADUJEMY bede mial przechlapane...
Gdyby prezydent wydal polecenie „lecimy na lotnisko zapasowe” albo „odchodzimy na drugi krag” pilot natychmiast przerwalby schodzenie do ladowania..
podziwiam twoja cierpliwosc i mam nadzieje, ze te kretynskie komentarzy sluzacych z SEKTY FASZYSTOWSKIEJ RYDZO PISIATEJ poprostu olewasz
POWODZENIA I TAK DALEJ TRZYMAJ !!!
"W specjalnym pułku lotniczym, obsługującym VIP-ów, na krótko przed katastrofą pojawiła się służbowa, tajna instrukcja, zgodnie z którą samolot może odejść na lotnisko zapasowe tylko za zgodą głównego pasażera" - przekazuje moskiewska gazeta.
Według niej "jest zrozumiałe, skąd się wziął dokument - stało się to po tym, jak dowódca statku powietrznego odmówił wykonania rozkazu prezydenta Polski (Lecha Kaczyńskiego) posadzenia samolotu w Tbilisi w czasie wojny gruzińsko-południowoosetyjskiej".
"Komsomolskaja Prawda" zaznacza, że "przyjęcie takiego dokumentu zainicjowała kancelaria prezydenta Polski".
Lech Kaczyński wydał bezpośredni rozkaz posadzenia samolotu?
Gazeta podkreśla, iż "MAK w swoim raporcie powstrzymał się od zinterpretowania rozszyfrowanych słów dowódcy statku powietrznego (kapitana Arkadiusza Protasiuka) i dyrektora protokołu (Mariusza Kazany) jako bezpośredniego dowodu, że prezydent Kaczyński wydał bezpośredni rozkaz posadzenia samolotu".
"Czy MAK mógł sformułować taki wniosek?" - pyta "Komsomolskaja Prawda" i odpowiada: "Jednoznacznie - tak". Zdaniem gazety "takie frazy, jak "nie ma jeszcze decyzji" czy "wścieknie się, jeśli..." nie pozostawiają wątpliwości co do nastroju głównego pasażera i jego presji na załogę".
"Komsomolskaja Prawda" zastanawia się, "dlaczego MAK postanowił ograniczyć się do ostrożnych sformułowań, a przewodniczący jego Komisji Technicznej Aleksiej Morozow zignorował stosowne pytania na konferencji prasowej". "Niewykluczone, że MAK kierował się przesłanką zachowania pozycji niezależnego, bezstronnego badacza i był w tym zbyt gorliwy" - konstatuje.
"Dowodów bezpośredniego udziału głównego pasażera w sadzaniu samolotu jest wystarczająco" - podkreśla gazeta.
"Komsomolskaja Prawda" nie wyklucza, że "Polacy posiadają dodatkowe dane świadczące o aktywnej pozycji prezydenta w podejmowaniu decyzji o lądowaniu". "Przypomnijmy, że mimo wystąpień MAK strona polska nie przekazała mu stenogramu rozmowy telefonicznej dwóch braci podczas lotu do Smoleńska, a także treści SMS-ów pasażerów samolotu, które mogli wysłać, gdy maszyna była na małej wysokości" - pisze.
"A przecież tam mogą być bezpośrednie dowody "sterowania samolotem" przez zmarłego prezydenta" - zaznacza "Komsomolskaja Prawda". *
do kraju i przystąpienie do produkcji RELIKWII !!!
Zaskakujące, że od razu wiedział, że... instrukcja istnieje, tylko nie do końca był przekonany...
W każdym razie uwiarygadniał Komsomolską gazetę lub jej informatora... w jakiś taki podejrzany sposób.
Spodziewam się też, że ujawni to jakiś były pracownik tej kancelarii. P. Graś zaprzecza istnieniu instrukcji za zaprzeczeniami dowódców wojskowych, bo nie ma dowodów na jej wydanie. Zgadzam się ponato z interpretacjami gazety dotyczącymi tego, kto zdecydował o lądowaniu samolotu pod Smoleńskiem. Dla mnie też jasno wynika z odczytanych rozmów w kokpicie, że to L. Kaczyński. Czekam teraz na zapis roznowy telefonicznej braci Kaczyńskich.
Wobec powyższych nie są wymagane dowody - przecież to oczywiste.
A jak już o tym wspomni pan Konrad to na pewno musi być prawdziwe.
"...To mogłoby też wyjaśniać - zdaniem gazety - dlaczego nie udał się manewr odejścia na drugi krąg. Bo być może wskutek tych problemów samolot nie mógł nabrać mocy..."
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
I oczywiscie wlasnie dlatego wszyscy "nauszni" swiadkowie zgodnie zeznaja, ze slyszeli silniki wyjace na najwyzszych obrotach!
Kup sobie przyjacieli jakas broszurke z zakresu logiki!
I najlepiej potem ja przeczytaj!
A potem oczywiscie nadal pytaj!
Kto pyta nie bladzi!
A panna Krysia pyty sie nie boi!
Jakże słusznie powiedział Pan Płemieł, oby żył wiecznie, lepiej mieć prawdę i nie mieć wojny. Nie sposób zaprzeczyć. Można się tylko zadumać nad mądrością tych słów. No to mamy prawdę. Komsomolską. Najnowsza odsłona w kampanii rosyjskich służb specjalnych wspomaganych przez lokale agentury-wrzutka gazety rosyjskich komsomolców- putinowców: „Komsomolskaja Prawda”:„Przypomnijmy: MAK w swoim Raporcie powstrzymał się od interpretacji transkrypcji słów dowódcy statku powietrznego i dyrektora protokołu jako stanowiących bezpośredni dowód, że prezydent Kaczyński wydał polecenie lądowania samolotu. Czy MAK mógłby wyciągnąć taki wniosek? Bez wątpienia - tak. Zwroty takie jak "nie podjęto jeszcze decyzji", „ wkurzy się, jeśli ... "nie pozostawiają wątpliwości co do nastroju Głównego Pasażerai jego nacisku na załogę.
Dlaczego MAK postanowił ograniczyć się do ostrożnych sformułowań i przewodniczący Komitetu Technicznego Morozow nie poruszył tego problemu na konferencji prasowej? Być może MAK kierował się pragnieniem ochrony stanowiska badacza oraz zachowania bezstronności śledztwa i być może nawet w tym przesadził. Dowodów bezpośredniego zaangażowania się Głównego Pasażera w lądowanie samolotu jest dostateczna ilość.”
Jednocześnie, powołując się na informacje otrzymane od anonimowego polskiego dziennikarza, gazeta poinformowała, że w 36.SPLT wkrótce przed katastrofą pojawiła się tajna instrukcja, stwierdzająca, że samolot może odejść na lotnisko zapasowe tylko za zgodą Głównego Pasażera.Inicjatorem tego dokumentu miała być Kancelaria Prezydenta.
Gazeta komsomolców wyjaśnia, że o istnieniu takiej tajnej instrukcji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego dowiedziała się od jednego z polskich dziennikarzy. Nie podała jednak jego nazwiska.
Stary schemat, wypróbowany setki razy- michnikoidy podrzucają temat swoim kolegom zza granicy, a potem przedrukowują swoje własne wrzutki w kraju- no, przecież sami widzicie, El Pais napisał….
No, bardzo jestem ciekaw nazwiska tej dziennikarskiej flaneli. Jakoś się nie ujawnia, czyżby nie czuł dumy? Co ciekawe, wszystkie spojrzenia kierują się w jedną stronę, w stronę człowieka, którego, z ostrożności procesowej nazwę jedynie Jasiem Flanelą. Już mnie raz zabanowali za użycie słowa „ szmata”, oraz „gawnojid”, co było dokładnym cytatem z Suworowa- GRU tak właśnie określało swoich agentów wpływu za granicą. Zatem, niech będzie Flanela. Bardziej kulturalnie, a jak ktoś nie wie, to sobie poszuka w słowniku wyrażeń bliskoznacznych.
Ciekawe, czy i tym razem mnie zbanują na salonia24 za obrażanie współblogera. Pytanie, skąd wiadomo, o kim mowa? Ot, jak w prawdziwej opowieści o cenzurze wycinającej zawolaowaną krytykę I sekretarza- „Już my dobrze wiemy, kto jest szubrawcem i idiotą, nie usiłujcie udawać, towarzyszu redaktorze, ze to nie o nim!”.
Jak zbanują na salonie, znaczy, pomyśleli o tym samym człowieku.
W pierwszej reakcji dozorca domu/rzecznik rządu Graś pytany w RMF FM, czy instrukcja istnieje, odparł, że tak, ale on nie zna jej szczegółowych zapisów. "Na szczęście bardzo szybko i zdecydowanie dowódca pułku zdementował istnienie takiej instrukcji, o jakiej mówi „Komsomolskaja Prawda" - powiedział kilka godzin później. Przyznał, że jest instrukcja HEAD, ale nie ma nic wspólnego z tym, co napisała rosyjska gazeta.
Istotnie: "Ta informacja od razu wydawała mi się mało prawdopodobna, ale nakazałem ją sprawdzić. Otrzymałem już informację, że taka instrukcja na sto procent nie istniała, ani nie istnieje" - powiedział dziennikarzom gen. Cieniuch.
Zatem, co nie jest żadnym dla nikogo zaskoczeniem Graś, w pierwszym odruchu, niczym pies Pawłowa, niczym stary, wybrakowany koń wojskowy na dźwięk trąbki, potwierdza rosyjska wrzutkę- no , bo jakże nie potwierdzić, skoro rosyjska, jeszcze by znowu musiał skamleć „ izwinitie”! Potem rakiem się z tego wycofuje. Teraz, co najwyżej trzeba będzie przeprosić Polaków. Po polsku, tym razem. Dla odmiany.
Ileż to już takich wrzutek- fałszywek mieliśmy w tym strasznym roku! A to Prezydent zabalował i się spóźnił. Wiadomo to było na 100% z przecieków cedzonych do zaprzyjaźnionych, zaczerwienionych z emocji dziennikarskich uszek. Pamiętam te wszystkie wrzutki i przecieki cedzone przez rządowe i prorządowe źródła, a to głos damski, stewardessa, co to się pojawiała, potem się jednak nie pojawiała, Najpierw piloci wołają „Jezu, Jezu..” potem okazuje się, że jednak wołają co innego. Niby nic takiego, ale ktoś, kto rozpuszczał takie dosłowne wypowiedzi, kłamał, bo nie mógł ich słyszeć, albo kłamią stenogramy, bądź, rzekome stenogramy, bo coraz więcej przemawia za traktowaniem ich po prostu, jako słuchowiska radiowe, albo reality show. Powinna je poprzedzać charakterystyczna statua kołchoźnicy i robotnika z czołówki wszystkich sowieckich filmów. Nie jest ważne, czy ktoś wołał Jezu, , czy k…, nie o to chodzi. Ważne czy ten ktoś SŁYSZAŁ to, o czym mówił, a zatem stenogramy kłamią, czy tez nie słyszą, zatem kłamał, a jeśli tak, to dlaczego kłamał? Nie sposób pomylić Jezu i k…, nie sposób tez słyszeć stewardesse, której w końcu, jak się pokazuje, nie ma w stenogramie- słuchowisku.
Gdzie są w stenogramie słowa Protasiuka, że teraz pokaże, jak ląduja debeściaki? Czy ktoś w ogóle pamięta, ile hałasu wywołały te słowa, cytowane w Wyborczej? Jakoś o tym teraz cicho, dlaczego? Słyszeli te słowa w Wyborczej, czy kłamali? Jeśli słyszeli, to czemu stenogram kłamie? Jeśli to stenogram jest prawdziwy, to czemu zatem kłamali w Wyborczej? Czemu brali udział w kampanii dezinformacyjnej? Instrukcje były w oryginale, czy przetłumaczone na lokalny język?
Zatem najpierw były debeściaki, potem balanga w pałacu i instrukcje przez telefon, w stylu „ Każ dziadom ladować!”. Te słynne „wkurzy się”, „zabije mnie jak nie wyląduję”, których, jak się okazuje w ogóle nie ma w stenogramach, co nie przeszkadza komsomolcom je przytaczać, jak pewnik i dowód swoich twierdzeń. Jedna po drugiej upadały te medialne szczury, co nie znaczy, ze ktokolwiek czuł potrzebę przeproszenia, wytłumaczenia się, Jutro będzie jeszcze cos innego. Wszystkie pochodzą z tego samego źródła, wszystkie przeciekają w tej samej gazecie, wszystkie są elementem tej samej obrzydliwej gry operacyjnej….
Ba, pamiętam cos wyjątkowo idiotycznego, w pewnym momencie zaczęto kolportować szczura- mianowicie- rząd wie, ze to Kaczyński jest winien, ale nie ogłasza, bo się boi wojny domowej. Absurdalność i idiotyzm tej tezy aż krzyczy i bije w oczy, ale codziennie, od pierwszych dni ktoś takie cos wrzucał na forach, to tu, to tam…. Tego nikt nie wymyślił sam z siebie, musiałby być psychopatą, to musiało być robione za pieniądze, na zimno, przez profesjonalne centrum. Gdyby był cień dowodu na to, że Lech Kaczyński, a jeszcze lepiej, żeby to był Jarosław, choćby mrugnął lewym okiem, albo zmarszczyl brew, to byśmy o tym słyszeli 24 godziny na dobę, ze wszystkich prorządowych telewizorni i radia, widzielibyśmy to na wszystkich bilboardach , mówiłby o tym Pszoniak i Grabowski, Kondrat i Bartoszewski, wycharkiwałby to z siebie Niesiołowski z Kutzem, wiersz o zbrodniczych naciskach napisałaby jak zawsze gotowa Wisława, a wyrapowaliby to Figurski z tym drugim. Miecugow z kamienną twarzą wysłuchiwałby, jak starsze panie pozdrawiają Naszego Pana Premiera Donalda Tuska i mówią, jak strasznie nienawidzą tych parchów i pokurczów z PiSu, którzy zabili tyle osób, a teraz po trupach idą do wladzy. „Dziękujemy za telefon, droga Pani Marto z Przasnysza”.
Co dalej, czy jest coś, czego jeszcze nie próbowano? Generał Błasik po kielichu, było. Może Generał Błasik z jointem w ustach? Może piloci wciągający kokę przez zwinięty banknot? Oczywiście eks- poseł P...ot zapyta ( tylko zapyta, co przeciez wolno), czy to prawda, ze zamordowanie tylu osób było wynikiem stanu maniakalno- depresyjnego oraz obciążeń genetycznych Prezydenta, z szacunku dla zmarłych nie wspomni o innych, poważniejszych podejrzeniach, które słyszał w kuluarach Sejmu, na przykład o tym, że pradziadek Kaczyński był w kręgu podejrzanych w śledztwie w sprawie Kuby Rozpruwacza, ale śledztwo umorzono z powodu ponawianych prób samobójczych, bardzo charakterystycznych w tej rodzinie, ale oooops, o tym miał wszak nie mówić z szacunku dla zmarłej w samobójczym ataku na lasek brzozowy Głowie Państwa.
Płemieł, który, oczywiście w tym zasmucających ekscesach nie bierze w żaden sposób udziału, skomentowałby, jak zawsze, że jest to dowód na to, że w tym wieku ani Palikot, ani, tym bardziej Kaczyński już nie jest w stanie się zmienić. Nawiasem mówiąc, ten P…ot ma nielekko, żeby zaistnieć w mediach, musi zawsze iść w swoich występach o krok dalej, czy, raczej krok głębiej w gnojówce. Tak i teraz- Generał Błasik po kielichu- nieprawda, WSZYSCY pili. Taka jest logika tego szaleństwa i sq,,stwa. Nie można przestać, trzeba eskalować ten wylew gnojówki.
Do Komsomolców, mam tylko jedną prośbę- daragije druzja, izwinitie, ale nie oszczędzajcie nas, skoro macie, jak piszecie, tyle dowodów i tylko elegancja i kurtuazja nie pozwala wam ich ujawnić, apeluję, nie oszczędzajcie nas, walcie nam tymi dowodami prosto między nasze jątrzące i nienawistne oczy, plaśnijcie nimi po robociarsku, twardo i pryncypialnie w nasze endecko- pisowskie mordy. Śmiało! Czekamy!
Albo przekażcie je Jasiowi Flaneli. On je już rozprowadzi. Nie pierwszyzna.
P.S Dziękuję za głosy w konkursie! Ale…
http://niepoprawni.pl/files/images/TOM34.preview.JPG
Pytanie pana pirata jest jak najbardziej zasadne! Apeluję o mobilizację- mamy szanse dać nauczkę „onetowcom” na ich podwórku! Mój blog znowu na drugim miejscu!
Będę bardzo wdzięczny za SMS na numer 7122, z treścią D00041. Przy czym, 000 to trzy zera, a nie ”o”.
http://seawolf.salon24.pl/
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://seawolf.nowyekran.pl/
oczywiście chodzi o Jarosława Kaczyńskiego ?