Tusk pytany, z kim prędzej wyobraża sobie koalicję - z SLD czy z PiS, odparł, że nie myśli na razie zbyt często o wyborach. "Do wyborów jest jeszcze osiem miesięcy, jak ja sobie pomyślę, ile w naszym życiu, a szczególnie w ostatnich latach, zdarzało się w takim okresie czasu, to jak się państwo domyślacie, nie jestem zbyt przejęty tym terminarzem wyborczym" - powiedział premier na piątkowej konferencji prasowej.

Reklama

"Partnerów dobiorą nam - jeśli PO uzyska wynik, który będzie nas predysponował do tego, żebyśmy odpowiadali za Polskę - więc jeśli wygramy wybory, albo będziemy wśród liderów po tych wyborach, to oczywiście ludzie zdecydują o tym, kto będzie naszym potencjalnym partnerem. Platforma zawsze była formacją otwartą i drzwi przed nikim nie zamykamy, chociaż po trzech latach doświadczeń najmniej prawdopodobna wydaje się współpraca z PiS z oczywistych względów, nie ma co udawać, że to byłoby proste" - zaznaczył szef rządu.

Podkreślił też, że patrząc na to, co się dzieje w wielu regionach świata, cieszy się, że w Polsce "przynajmniej wszyscy wierzą, że wybory będą, że zamiana władzy w Polsce polega na wolnym wyborze ludzi, a nie na gwałcie na ulicy". Tusk pytany, czy jest problem w PO na linii Tusk-Schetyna odparł, że nie ma. Podkreślił, że Grzegorz Schetyna jest marszałkiem Sejmu i jednym z liderów Platformy.