Rada nadzorcza TVP zdecydowała w poniedziałek wieczorem, że prezesem telewizji ponownie jest Romuald Orzeł, który od pół roku pozostawał zawieszony w obowiązkach. Oprócz Orła do zarządu wrócił też inny zawieszony od pół roku członek zarządu TVP Przemysław Tejkowski. Ich powrót do zarządu dla wielu był zaskoczeniem, spodziewano się bowiem, że RN, tak jak robiła to już dwa razy, znowu przedłuży ich zawieszenie na kolejne trzy miesiące.

Reklama

Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) nie ma jednak wątpliwości, że powrót Orła na stanowisko prezesa TVP to wznowienie koalicji medialnej PiS-SLD, która, jej zdaniem, jest w interesie obu tych ugrupowań.

"SLD wcześniej pozbyło się PiS z mediów publicznych, ale przecież wiadomo, że wspólnym wrogiem obu tych ugrupowań jest PO, więc takie zagranie jest na rękę zarówno PiS, jak i SLD. Dzięki temu Sojusz może mieć gwarancję, że PiS nie będzie już atakował SLD, gdyż za przywrócenie do mediów trzeba się odpłacić" - powiedziała we wtorek PAP posłanka.

Jej zdaniem, jeśli takie rozwiązanie nie byłoby na rękę SLD, to KRRiT powinna jak najszybciej wybrać nową radę nadzorczą TVP. Jeśli jednak tak by się nie stało, to według Śledzińskiej-Katarasińskiej, będzie jasne, że SLD i PiS realizują stary plan swojego porozumienia.

Reklama

Śledzińska-Katarasińska pytana o sugestie medialne, jakoby odwieszenie Orła odbyło się na życzenie ministra skarbu Aleksandra Grada, a jego celem była zemsta na SLD, stwierdziła, że są one nieuzasadnione. "My staramy się nie wchodzić w żadne układanki, bo to się potem mści na mediach publicznych" - dodała.



TVP Info podało w poniedziałek na pasku, że "decyzją ministra skarbu państwa prezes TVP Romuald Orzeł od jutra wraca na swoje stanowisko" oraz, że to Grad "nakazał przewodniczącemu rady nadzorczej TVP Grzegorzowi Borowcowi głosowanie w taki sposób, aby Romuald Orzeł został odwieszony". Według telewizji, minister skarbu argumentował, że w taki sposób chce zmusić KRRiT do niezwłocznego powołania nowej rady.

Reklama

Także według portalu wyborcza.pl, "o powrocie PiS-u do telewizji miał zadecydować głos szefa rady nadzorczej Grzegorza Borowca". Jak podał portal, w telewizyjnych kuluarach mówi się, że to zemsta PO na SLD za to, że lewica nie chce w KRRiT dogadać się z koalicją rządzącą w sprawie wyboru nowej rady nadzorczej TVP. Borowiec zaprzecza medialnym doniesieniom, jakoby minister Grad nakazywał komukolwiek z członków rady takie bądź inne głosowanie.

Istnieniu, czy odnowieniu medialnej koalicji PiS-SLD zaprzeczają politycy Sojuszu. Rzecznik partii Tomasz Kalita powiedział PAP, że to właśnie PO uchyliła furtkę PiS do władz TVP. "Teraz mamy koalicję PO-PiS w mediach publicznych. Coś co było nie do pomyślenia jeszcze wczoraj, dzisiaj stało się rzeczywistością. Najwyraźniej PO porozumiała się z PiS" - zaznaczył.

Marek Wikiński (SLD) ocenił z kolei, że PO zamiast "zrobić pstryczek w nos" SLD, umożliwiając powrót staremu zarządowi TVP, raczej "strzeliła sobie samej w kolano". "Teraz już nie ma siły, która mogłaby zabronić legalnie działającemu zarządowi zawrzeć kontrakty z panem Pospieszalskim, czy z panią Gargas na lata świetlne" - dodał polityk Sojuszu.

Także politycy PiS, z którymi we wtorek rozmawiała PAP zapewniają, że żadne rozmowy z SLD na temat obecnej sytuacji w TVP nie są prowadzone. Mówią też, że nie jest możliwy powrót do "koalicji medialnej" PiS-SLD.

"Nie toczą się żadne rozmowy. Widać jak na dłoni, że PO sobie nie radzi, nawet z przejęciem mediów. Platforma jest rozgrywającym w tej sprawie" - powiedział rzecznik PiS Adam Hofman.

"PiS nie uczestniczy w tej awanturze, która jest w tej chwili na Woronicza. Wydaje się, że cała sytuacja jest związana z gigantycznym konfliktem między środowiskiem PO a SLD. PO jest przerażona radykalnym spadkiem poparcia, stąd jej nerwowość" - powiedział PAP poseł PiS Jan Dziedziczak.

Także wiceprezes PiS Adam Lipiński powiedział PAP, że nie spotykał się w sprawie mediów publicznych z szefem Sojuszu Grzegorzem Napieralskim. On też zaprzecza rzekomemu wznowieniu medialnej koalicji PiS z SLD. Polityk zwrócił uwagę, że Orła na prezesa TVP poparli przedstawiciele PiS i PO. "Jaka to koalicja, skoro uzyskał ten mandat dzięki PiS i PO?" - powiedział Lipiński.

Po zawieszeniu kojarzonych z PiS Orła i Tejkowskiego zarząd w TVP sprawowali kojarzeni z lewicą: Bogusław Piwowar i Paweł Paluch. Od wtorku zarząd jest czteroosobowy: Orzeł, Tejkowski, Paluch i Piwowar.

To jak długo zarząd i rada nadzorcza TVP będą zarządzać spółką w obecnym składzie zależy od KRRiT. Ta w każdej chwili może bowiem wybrać nowy organ kontrolny w TVP, a nowa RN podjąć własne decyzje ws. obsady personalnej zarządu.

KRRiT nie wybrała we wtorek nowej rady nadzorczej TVP. Podczas zakończonego posiedzenia członkowie KRRiT znów nie osiągnęli kompromisu w tej sprawie.