Europoseł SLD Marek Siwiec na blogu w Onecie drwi z Marcina Dubienieckiego i jego przygód z samochodem i policją. Ale przede wszystkim z riposty adwokata.

Reklama

>>> Dubieniecki ma sposób na jazdę bez prawa jazdy

"Dawno nie było słychać o byłym Pierwszym Zięciu RP, panu mecenasie Marcinie Dubienieckim. Jak wiadomo, nie objął dotąd żadnego stanowiska, ani nie startował w wyborach. Przestał też głosić śmiałe tezy dotyczące katastrofy smoleńskiej. Słowem - zniknął. Do wczoraj" - pisze polityk lewicy.

Marek Siwiec twierdzi, że dzięki tej sprawie dowiedział się nowych rzeczy.

"Całe życie byłem przekonany, że zatrzymanie polskiego prawa jazdy oznacza zakaz prowadzenia pojazdów na terenie RP, niezależnie od tego, ile innych praw jazdy ma dany obywatel. Mało tego, całe życie byłem przekonany również, że złamanie zakazu prowadzenia samochodów musi skończyć się prawomocnym wyrokiem sądu" - pisze polityk.

Reklama

Przewiduje też przyszłość męża Marty Kaczyńskiej: "Oznacza to, według polskiego prawa, że mecenas Dubieniecki może zostać rychło pozbawiony prawa wykonywania zawodu".

Zdaniem Siwca, Marcin Dubieniecki, nawet gdyby na serio zajął się polityką, to nie miałby w niej większych szans z wyrokiem skazującym na karku.