"Fakt" oburza się, że idzie kryzys, mówi się o oszczędzaniu, a najwyraźniej nie dotyczy to ministra kultury.

"Był przełom października i listopada. W polskiej polityce wszyscy zastanawiali się, jaki będzie skład nowego rządu. Zdrojewski był wymieniany jako główny kandydat na kontynuowanie swojej misji w resorcie kultury i dziedzictwa narodowego. Ale nie był w gronie pewniaków. Czy to miała być jego pożegnalna podróż jako ministra? Tak się plotkuje wśród pracowników ministerstwa, których jednak zbulwersował nie kierunek podróży Zdrojewskiego, a skład delegacji. Z budżetu resortu zostały bowiem wydane pieniądze nie tylko na ministra, dyrektorów i szefów placówek muzealnych podległych resortowi. Także na żonę ministra, Barbarę" - czytamy w "Fakcie".

Reklama

Jak tłumaczy się resort? Obecność małżonki ministra uznano "za wysoce stosowaną", bo "trzykrotnie wystosowane przez resort kultury Chińskiej Republiki Ludowej i Republiki Indii zaproszenia do złożenia wizyt, skierowane były do Ministra kultury z małżonką".

"Co robił Zdrojewski w Chinach i Indiach? W Państwowym Urzędzie ds. Radia, Filmu i Telewizji ChRL omawiał propozycję sformalizowania ram współpracy w dziedzinie kinematografii i mediów. W Indiach minister uczestniczył m.in. " - pisze "Fakt".

Reklama

Dziennikarze dokonali skrupulatnej analizy kosztów takiej podróży.

"Bilety lotnicze do Chin i Indii tylko za państwa Zdrojewskich kosztowały resort ponad 44 tys. złotych! Bilety dla pozostałych członków delegacji były po kilka tysięcy tańsze. Biuro prasowe resortu poproszone o komentarz w tej sprawie odpisało nam, że Barbary Zdrojewskiej mógł kosztować około 18 tys. zł>" - twierdzi biuro prasowe, ale potwierdza, że żona ministra nie zapłaciła za to z własnej kieszeni" - grzmi tabloid.

"Pani Barbara Zdrojewska, żona Ministra w ciągu całej kadencji towarzyszyła mężowi w podróżach służbowych zaledwie ośmiokrotnie. Aż w siedmiu przypadkach, pomimo oficjalnych zaproszeń, koszty przelotów i pobytów nie były pokrywane przez resort, ale przez samych małżonków" - dodał resort kultury w odpowiedzi na pytania dziennikarzy.

>>>Czytaj też: Ewa Kopacz uczy polskiego swojego zięcia