Pracownicy Kancelarii Sejmu sprawdzili frekwencję posłów - pisze Newsweek. Okazało się, że wielu parlamentarzystów nie pokazuje się w pracy. Rekordowe nieobecności zanotował Krzysztof Popiołek z PiS. Nie było go aż na 87 proc. głosowań. Na następnych miejscach listy sejmowych leserów są Robert Biedroń, Jerzy Wenderlich i Ryszard Kalisz. Przegapili oni aż 70 proc. głosowań - ujawnia tygodnik.

Reklama

Także Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński, czy Dawid Jackiewicz z PiS opuszczają dużo głosowań - ich frekwencja to zaledwie 33 proc. W sali obrad ciężko też zastać Grzegorza Napieralskiego. Był na 98 z 328 głosowań. Zapewnia jednak, że to nie lenistwo nie pozwoliło mu przyjść do Sejmu. Jako przewodniczący SLD dostawałem zaproszenia od zagranicznych polityków, spotkania te często odbywały się akurat w dniu głosowań - tłumaczy Newsweekowi były szef SLD.

Posłowie PO za to pilnie przychodzą na głosowania. Na 20 posłów, którzy, jak ujawnia Newsweek, byli na mniej niż 40 proc. głosowań, jedynie jeden parlamentarzysta był z Platformy