Przegląd gabinetu, czyli minister na dywaniku. Z okazji 100 dni pracy rządu premier po raz kolejny zarządził przegląd pracy ministrów. Na początku 2009 r. premier odpytywał ministrów z wdrażanych oszczędności. Bardziej opornym, jak np. ministrowi obrony narodowej Bogdanowi Klichowi, premier groził dymisją. Na dywanikach w KPRM wielokrotnie bywał też minister infrastruktury Cezary Grabarczyk. Do dymisji po takich przeglądach jednak nie dochodziło. Za to szef rządu pokazywał, że kontroluje sytuację. Tusk raz na jakiś czas lubi też zapowiadać ewentualną rekonstrukcję gabinetu. Jednak w całej poprzedniej kadencji, poza dymisją ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, poważne zmiany miały miejsce raz – po wybuchu afery hazardowej. W tej kadencji metodę tę zresztą jeszcze podbił, od początku zapowiadając rząd zderzaków. Metoda na przegląd gabinetu pozwala Tuskowi utrzymywać inicjatywę.
Konsultacje i zła opozycja. Kolejnym manewrem jest organizowanie konsultacji. Umożliwiają premierowi ucieczkę do przodu i pokazanie, że wsłuchuje się w różne opinie. Na konsultacje Tusk zapraszał opozycję, chcąc pokazać gotowość do debaty i rozczarowanie, gdy porozumienia nie było. Na początku poprzedniej kadencji zarządził biały szczyt w ochronie zdrowia, konsultował się także z internautami. Konsultacje miały uspokajać nastroje, innym razem były próbą pozyskania przychylności określonej grupy. Już w tej kadencji, w przypadku internautów po aferze z ACTA, konsultacje nie przyniosły zamierzonego efektu.

Trwa ładowanie wpisu

Kibole, pedofile i hazardziści, czyli wskazać wroga. To dobrze sprawdzona przez polityków metoda. Wskazanie wroga jednoczy przeciw niemu, a osobie, która staje na czele walki ze „złym”, przysparza uznania i zaufania. Tusk stosował tę taktykę kilkakrotnie – grożąc kastracją pedofilów, walcząc z dopalaczami i hazardem, wreszcie obiecując koniec chuligaństwa na stadionach i rozprawiając się z kibolami. Ta metoda prawie zawsze działa. Prawie, bo premier przestrzelił, kiedy w pierwszej chwili chciał potraktować internautów walczących z ACTA jako piratów.
Reklama
Pozyskać lud, czyli ruszyć w tłum. To jedna z najbardziej ryzykownych metod dla polityków. Kiedy premier rusza w tłum, sam wystawia się na głosy niezadowolenia. Donald Tusk jednak po tę metodę często sięgał, dość wspomnieć choćby gospodarskie wizyty u powodzian. Spektakularnym przykładem był objazd kraju tuskobusem w czasie kampanii wyborczej. Za Tuskiem jeździli też kibice. Ale to szef rządu wyszedł zwycięsko, a tuskobus uznawany jest za klucz do sukcesu PO w wyborach.
Reklama