To jest polityka małego Dyzia, który, jak prezes podstępem postawił go w trudnej sytuacji, to piszczał cieniutkim głosikiem tam pod pomnikiem. Potem składał to na stan swojej choroby - mówił w "Tak jest" Tomasz Nałęcz. Zdaniem prezydenckiego ministra, jeśli Ziobro faktycznie był chory, to nie powinien iść na demonstrację i zarażać innych, tylko położyć się do łóżka.

Reklama

Doradca Bronisława Komorowskiego twierdzi też, że Ziobro przestraszył się Kaczyńskiego, dlatego też zaatakował prezydenta. Więc jak prezes na niego huknął jak wilkojad, znaczy ludojad, to piszczał cieniutkim głosikiem. Zorientował się, że zaliczył wpadkę, to teraz postanowił tupać do prezydenta. Tylko że to jest tupanie nieznośnego bachora, których chcąc coś wymusić na kimś starszym i bardziej poważanym, tupie - kpi Nałęcz. I dodaje, że nawet, gdyby szef Solidarnej Polski rzucił się na chodnik przed Pałacem Prezydenckim i zaczął krzyczeć, to i tak niczego na głowie państwa nie wymyśli