Zbigniew Girzyński z PiS w sprawie wezwania do bojkotu Euro 2012 przez prezesa partii oświadczył, że "linie podziału w polskiej polityce wyznacza to, co powie Jarosław Kaczyński". - Gdyby powiedział, że trzeba wspierać władze na Ukrainie i gremialnie jechać na Euro na Ukrainę, to pewnie dzisiaj wszyscy by mówili, że to skandal. A jak Jarosław Kaczyński mówi to, co mówią europejskie elity, to tradycyjnie mówi się "nie". Nieważne, że to samo mówią władze Unii Europejskiej, premier Szwecji, kanclerz Austrii, władze Niemiec, że Adam Michnik w "Gazecie" powiedział to samo... - dowodził w programie "Kawa na ławę" poseł PiS.

Reklama

Zbigniew Ziobro tymczasem kazał mu zwrócić uwagę, jacy politycy w Niemczech wzywają do bojkotu mistrzostw na Ukrainie, m.in. przez nierozgrywanie żadnych meczów w tym kraju. - To samo mówi Erika Steinbach. Jest taka wypowiedź Eriki Steinbach i innych polityków niemieckich, i to powinno dać Jarosławowi Kaczyńskiemu do myślenia, aby się wycofał - powiedział szef Solidarnej Polski.

Włodzimierz Czarzasty z SLD z kolei wytykał politykom hipokryzję. - Jak widzę premiera Chin, który jest przez nas przyjmowany, kochany, przez Amerykę hołubiony, a wszyscy wiemy, co się dzieje w Tybecie... To wiemy, że miliony dolarów pożyczki są ważniejsze niż to, czy ktoś umrze w Tybecie. Dajcie spokój, jedziemy na Euro, sport jest sportem, hipokryzja jest hipokryzją - dowodził nowy szef mazowieckiego Sojuszu.